Wymagania co do Legii nieadekwatne do potencjału?

W polskiej ekstraklasie Legia Warszawa dzieli i rządzi. W Lidze Europejskiej zdecydowanie odstaje od rywali z Włoch, Turcji i Cypru. Winne temu są oczekiwania co do mistrzów Polski?

Kinga Popiołek
Kinga Popiołek

W czwartek wieczorem Legia Warszawa uległa 0:2 Lazio Rzym. Tym razem jednak obyło się bez tłumaczeń, że przegrała drużyna lepsza. Na boisku stołeczna drużyna nie potrafiła stanowić nawet tła dla rywala, który zwyczajnie bawił się piłką. - Nietrudno tę porażkę wytłumaczyć, bo byliśmy zdecydowanie słabszym zespołem. Nie mieliśmy żadnego pomysłu na to, jak stworzyć sobie sytuacje podbramkowe. Nie było ich za dużo, może dwie by się znalazły. Ktoś mógłby zarzucić drużynie, że na tle takiego rywala mogła zaprezentować się bardziej ambicjonalnie. Ale takie argumenty najpierw trzeba mieć, bo widziałem zmęczoną, wolniejszą ekipę. To mnie martwi, czy czasem już nie oddychamy rękawami, a tu do końca rundy jeszcze kilka meczów - zastanawiał się po porażce Jan Urban.

Niektórym zawodnikom, jak Bartoszowi Bereszyńskiemu, po ostatnim gwizdku sędziego trochę puściły nerwy, bowiem przed telewizyjnymi kamerami zapowiedział, że ma nadzieję, iż to, co za chwilę wydarzy się z szatni, właśnie tam pozostanie. Tak też się stało, bowiem żaden z Legionistów nie puścił pary z ust. Można jedynie domyślać się, że chodzi o "samolubnego" Henrika Ojamę. - Nic się nie będzie działo i nic się nie wydarzy, nie wyolbrzymiajmy sprawy. Na drugi dzień po meczu z Pogonią rozmawialiśmy, staramy się na gorąco takich spraw nie rozwiązywać. To, że coś się dzieje z Heńkiem, to widać, on bardzo chce pokazać, że może, ale za często się myli. Gra egoistycznie, nie pomaga ani sobie, ani drużynie - nie ukrywał szkoleniowiec ekipy z Łazienkowskiej 3.

Jesteś kibicem piłki nożnej? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku! Nie zwlekaj! Kliknij i polub nas.

W obliczu kontuzji Dossy Juniora do linii obrony został przesunięty Tomasz Jodłowiec. - Tomek mógł się zachować inaczej przy tej bramce. Kwestią takiego ustawienia było to, że Inaki w tym sezonie jeszcze nie grał i nie chcieliśmy ryzykować, żeby zagrał od samego początku - innej alternatywy nie było, gdyby była, to Tomek zagrałby na pozycji, na której lepiej się czuje - tłumaczył Urban.

Równie problematycznie przedstawiała się sytuacja na boku pomocy. - Chcieliśmy znaleźć miejsce dla Helio i innej możliwości nie było, jak ta pozycja. Z drugiej strony Rado trochę lepiej prezentuje się w środku niż na boku, ale nie było to dla niego jakimś zaskoczeniem, że ma zagrać na prawej stronie. To Helio nie wywiązał się ze swoich zadań i zagrał poniżej oczekiwań. Wiecie jak wygląda nasza sytuacja kadrowa, mieliśmy praktycznie jednego typowego zawodnika na bok pomocy - Tomka, stąd też takie ustawienie w pierwszej połowie - wyjaśniał trener mistrzów Polski.

Wyjazdowym meczem z Apollonem Limassol Wojskowi zakończą swoją przygodę w europejskich pucharach. Wraz z upływem czasu i rozgrywaniem kolejnych spotkań, zmieniały się priorytety warszawskiej drużyny. Początkowo był to awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów, następnie wyjście z grupy Ligi Europejskiej. Obecnie jest to zmazanie plamy na honorze i pokuszenie się choćby o jedną bramkę... - Na podsumowanie przyjdzie czas w grudniu, po zakończeniu roku kalendarzowego, wtedy będzie analizować przede wszystkim to, co przydarzyło się w Lidze Europejskiej. Musimy zastanowić się nad tym, jak drużynę zmienić, żeby wyniki były lepsze i czy wymagania wobec niej są adekwatne do potencjału - podkreślił Jan Urban.

Bramki Legii Warszawa w Lidze Europejskiej

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×