Kielczanie zmierzą się z bezpośrednim sąsiadem w ligowej tabeli. Trzynasta Korona na tę chwilę wyprzedza o dwa punkty, czternastą ekipę z Łodzi, ale po sobotnim spotkaniu sytuacja ta może wyglądać inaczej.
Jak pokazuje historia spotkań obu ekip, Widzew ewidentnie nie leży złocisto-krwistym. Nie dość, że Korona nie radzi sobie na stadionie przy Al. Piłsudskiego, to na dodatek ma ogromne problemy również i przed własną publicznością aby ograć "Czerwonych". Ci w Kielcach ostatni raz przegrali w sezonie 2006/07. - Pamiętam tylko jeden wygrany mecz z Widzewem. Było to w Łodzi po bramce Macieja Kowalczyka bodajże. Pozostałe spotkania nie układały nam się zbyt dobrze, ale tak naprawdę ten sobotni jest dla nas najważniejszy - powiedział "Golo".
Czy tym razem gospodarze znajdą sposób na łodzian? - W pewnym momencie dobra passa Widzewa w Kielcach się skończy. Jesteśmy do tego meczu pozytywnie nastawieni, ponieważ poprzednie pokazały, że gramy dobrze. Stwarzamy dużo sytuacji, oczywiście zdarzają się też błędy, ale w sobotę trzeba je wyeliminować i przede wszystkim skupić się na tym żeby strzelić nie jedną, ale dwie, trzy bramki, tak żeby grało nam się łatwiej - uważa były reprezentant Polski.
Paweł Golański jest w tym sezonie jedną z wyróżniających się postaci zespołu z Kielc. 31-latek występował jak dotąd nie tylko na swojej nominalnej pozycji, prawego obrońcy, ale również w pomocy. Gdzie tym razem wystawi go trener Pacheta? - Nie jest powiedziane, że zagram i gdzie zagram (śmiech). Tak naprawdę dla mnie nie ma znaczenia, czy gram na prawej obronie, czy pomocy ponieważ te pozycje są do siebie zbliżone - stwierdził.
Na Arenie Kielc zabraknie w sobotę kibiców gości, którzy zostali ukarani zakazem wyjazdowym po incydencie w Bydgoszczy. Jak na całą sytuację zapatruje się wychowanek ŁKS-u, który w pierwszym w tym sezonie meczu Widzewa z Koroną był mocno obrażany z trybun? - Nie miałem nigdy problemu z obecnością kibiców Widzewa w Kielcach. Wręcz przeciwnie, gdzieś w podświadomości pamiętałem, że jestem ełkaesiakiem. Nawet jak mnie obrażali, to dodawało mi to motywacji - zakończył.