Miśkiewicz idzie po rekord Fabiańskiego. "Skoro we mnie trafiają, to się przecież nie odsunę!"

[tag=6518]Michał Miśkiewicz[/tag] to absolutny numer "1" wśród bramkarzy T-Mobile Ekstraklasy w sezonie 2013/2014. W piątkowym meczu 18. kolejki ze Śląskiem Wrocław (3:0) już po raz 12. zachował czyste konto!

Na półmetku sezonu 24-letni golkiper Białej Gwiazdy jest już tylko o 7 czystych kont od rekordu XXI wieku, który należy do Łukasza Fabiańskiego. 28-letni golkiper w sezonie 2005/2006 jako golkiper Legii Warszawa aż 19 razy kończył mecze bez straty bramki. Tylko, bo przecież do końca sezonu zostało 19 spotkań.

Póki co na razie zamiast na kartach historii ekstraklasy Miśkiewicz zapisał się w dziejach Wisły, uczestnicząc w serii ośmiu kolejnych zwycięstw do zera przed własną publicznością, którą Biała Gwiazda ustanowiła w piątkowym meczu ze Śląskiem.

- Wszyscy dobrze się z tym czujemy, bo zapisaliśmy się w historii Wisły, ale to tylko dodatek do tego, co robimy, bo gdybyśmy stracili gola, a wygrali 3:1, to nic by to zmieniło i mieliśmy trzy punkty - mówi Miśkiewicz. - My u siebie czujemy się pewnie. To rywala ma paraliżować przyjazd na Reymonta, a nie odwrotnie - dodaje.

Po ubiegłotygodniowym zwycięstwie z Koroną Kielce (1:0) wiślacy czuli niedosyt z powodu słabej gry i obiecywali, że przeciwko wrocławianom zagrają lepiej. I spełnili obietnicę. - Cieszy mnie, że ludzie słuchają i analizują to, co mówimy (śmiech). Trener wie, kiedy gramy słabsze mecze i staramy się to poprawiać. Nie zawsze wychodzi nam to od razu, ale tym razem się udało - dołożyliśmy pełną determinację i wyszedł nam lepszy mecz niż z Koroną - tłumaczy bramkarz Białej Gwiazdy.

Miśkiewicz jest najbardziej zapracowanym bramkarzem w całej ekstraklasie. Rywale Wisły uderzali w światło jego bramki już 107 razy. 96 uderzeń obronił, co daje 90-procentową skuteczność. Po meczu ze Śląskiem zapytaliśmy go o to, czy wie, ile razy już interweniował na linii.

- Pewnie broniłem już ze 100 razy? 96? To byłem blisko (śmiech). Wydaje mi się, że to sporo, ale jak strzelają we mnie, to co? Nie będę się odsuwał (śmiech). Przed sezonem nie przypuszczałem, że może się to tak dobrze układać. Chciałbym, żeby koledzy z każdym meczem mieli do mnie coraz więcej zaufania. Ja sam też powoli nabieram pewności - to dopiero mój pierwszy sezon w poważnej, seniorskiej piłce. Cieszę się z tej statystyki, ale przez to poprzeczka jest wyżej zawieszona i trzeba ciężej pracować - mówi.

Już w poniedziałek Wisłę czeka wyjazd do Białegostoku na mecz 19. kolejki z Jagiellonią, która przed tygodniem pokonała u siebie Śląsk Wrocław (3:1), ale w czwartek uległa Lechii Gdańsk (0:1).

- Nie widziałem całego tego spotkania z Lechią, ale spodziewam się dużej mobilizacji w Jagiellonii i spodziewam się takiej Jagiellonii z meczu ze Śląskiem, a nie tej ze spotkania z Lechią. Rozgoryczenie i chęć rehabilitacji przed własną publicznością to dobre źródła motywacji - twierdzi Miśkiewicz.

Źródło artykułu: