Możdżeń uratował Kolejorza. "Ciężka praca zaowocowała"

Zawodnicy poznańskiego Lecha od dłuższego czasu nie potrafili zdobywać bramek po bezpośrednich uderzeniach z rzutów wolnych. W sobotę niemoc przerwał [tag=18287]Mateusz Możdżeń[/tag], który zapewnił Kolejorzowi punkt.

Podopieczni Mariusza Rumaka bardzo długo nie mogli znaleźć sposobu na pokonanie Michała Gliwy w konfrontacji z Zagłębiem Lubin. Dopiero w końcówce niebiesko-biali uratowali jeden punkt w starciu z Miedziowymi po perfekcyjnie wykonanym stałym fragmencie gry. - Byłem pewny, że podejdę do tego rzutu wolnego. Na treningu właśnie z tej pozycji najczęściej uderzam - mówi autor ładnego gola, Mateusz Możdżeń. - W ostatnich tygodniach, i ogólnie całej rundzie, często zostaję po treningach i próbuję pracować nad tymi zagraniami. Cieszę się, że ciężka praca została wynagrodzona - dodaje defensor poznaniaków.

Od dłuższego czasu mówiło się, że to właśnie Możdżeń specjalnie przygotowuje się na treningach do wykonywania stałych fragmentów gry. - Na treningu często wchodzą mi takie uderzenia. Przed samym strzałem podszedł Manuel (Arboleda - przyp. red.) i powiedział, żebym pomyślał, że jest tak jak wtedy, to będzie mi łatwiej- mówi piłkarz.

W ostatnim czasie sporo zamieszania wywołała wypowiedź gracza warszawskiej Legii, Daniela Łukasika, który przyznał, że nie zawsze jest czas i chęci, aby po treningu dodatkowo ćwiczyć uderzenia z rzutów wolnych. - Kto się interesuje, ten pewnie słyszał o tym niefortunnym wywiadzie. Nie wiem, czy Damian chciał tak powiedzieć, czy nie. My mamy przyzwolenie, nie ma ograniczeń, no chyba że dzień przed meczem. Zawsze znajdzie się jakiś bramkarz, worek piłek, zostajemy i ćwiczymy - opowiada Możdżeń.

Jeśli Możdżeń wpisuje się na listę strzelców, to zazwyczaj robi to w efektowny sposób.
Jeśli Możdżeń wpisuje się na listę strzelców, to zazwyczaj robi to w efektowny sposób.

O ile zawodnik może cieszyć się z efektownego trafienia, tak z pewnością nie jest zadowolony, kiedy spojrzy na wynik starcia. - Zagraliśmy słaby mecz, także jest o czym rozmawiać i nad czym ubolewać. Straciliśmy dwa punkty, a nie zyskaliśmy jeden. Goniliśmy wynik po raz kolejny, a tym razem nie udało się wygrać - tłumaczy.

Piłkarz dołączył do licznego grona krytyków poznańskiej murawy. - Dawno nie graliśmy na takiej murawie. Faktycznie, trzeba było bardziej skupić się na opanowaniu piłki niż jej skutecznym dograniu. Z trybun nie wygląda ono może tak źle, ale już po rozgrzewce wiedzieliśmy, że będzie ciężko - przyznał.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Komentarze (0)