Wreszcie przekonałem się do Błaszczykowskiego - rozmowa z Kamilem Kosowskim, piłkarzem APOEL Nikozja

Jeszcze kilka lat temu to on był siłą napędową polskiej reprezentacji. Rajdami Kamila Kosowskiego zachwycała się cała Polska. Teraz piłkarz Apoelu Nikozja przyznaje, że nasza kadra ma światowej klasy skrzydłowego - Jakuba Blaszczykowskiego. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Kosowski opowiada o świętej wojnie Apoelu i Omonii oraz powrocie do Polski.

Sebastian Staszewski
Sebastian Staszewski

Sebastian Staszewski: Szykuje się powrót "Kosy" do Polski czy jednak jeszcze nie?

Kamil Kosowski: - Nie zastanawiam się na razie nad tym. Dochodziły mnie oczywiście pewne słuchy, ale to głównie od dziennikarzy. W ogóle wydaje mi się, że z Górnikiem to była medialna plotka. Żadne konkretne słowa z ust trenera Kasperczaka nie padły, więc tematu nie ma.

Ale pewnie z chęcią wróciłbyś pod skrzydła trenera Henryka Kasperczaka?

- Na pewno chciałbym zagrać jeszcze u Kasperczaka. Współpracę z czasów Wisły wspominam bardzo dobrze. Dawno temu powiedziałem już, że jedyne drużyny, w jakich mogę grać w Polsce to właśnie Górnik i Wisła Kraków. Dalej się tego trzymam. Abym mógł wrócić w najbliższym czasie musi być spełnionych jednak kilka warunków. Jeden i chyba ten najważniejszy jest taki, że mam przecież w Apoelu kontrakt, który wygasa dopiero za dwa lata.

Jednym z tych warunków jest też na pewno aspekt finansowych. Zapytam wprost: polskie kluby stać na Kamila Kosowskiego?

- Zastrzeliłeś mnie tym pytaniem (śmiech). Szczerze to nie mam pojęcia. Nie powiem przecież, że jestem nie wiadomo jak drogi, ale za frytki też grać nie będę. O sprawie Górnika zapomniałem, więc na razie również aspekt finansowy nie ma żadnego znaczenia.

Słyszałeś o jakimkolwiek zainteresowaniu twoją osobą klubów spoza Cypru?

- W ogóle nie słyszałem o żadnych zespołach. Temat Górnika nie wyszedł od władz Górnika tylko z gazet. Ja do takich dywagacji podchodzę spokojnie. Poza tym, jeżeli chodzi o Polskę, to nie interesują mnie zainteresowania Legii czy Lecha, jeżeli oczywiście takowe by były. W ojczyźnie liczą się dla mnie tylko Górnik i Wisła.

Nie uprzykrzyła ci się gra na Cyprze? Upały dają przecież ostro w kość.

- No tak, ale w Hiszpanii też zimno nie było. Nie żałuję przenosin na Cypr. Gram w zespole walczącym o mistrzostwo, wcześniej grającym w europejskich pucharach. Gram regularnie, zarabiam godziwe pieniądze. Liga też nie jest najsłabsza, bo część drużyn spokojnie dałaby sobie radę w Polsce.

Czołowe drużyny ligi cypryjskiej można porównać do europejskich drugoligowych zespołów, w których występowałeś? Mowa o Southampton, Chievo Werona i Kadyksie.

- Nie, jeszcze zdecydowanie nie. Cypr to jednak już nie zaścianek. Świadczą chociażby o tym europejskie puchary. Anorthosis to już fenomen. Na dwa mecze w Lidze Mistrzów jeden zremisował a drugi wygrał. W tabeli jest bodajże wyżej niż Inter Mediolan. Omonia odpadła dopiero z Manchesterem City - wiadomo jaka to drużyna. My odpadliśmy natomiast z Schalke - potentatem sponsorowanym przez wielki Gasprom. To zespół na Ligę Mistrzów a nie Puchar UEFA.

Ile czasu brakuje cypryjskim zespołom, aby regularnie awansowały do wyższych, niż pierwszy szczebelek, faz eliminacji Pucharu UEFA czy Ligi Mistrzów?

- Jeżeli to będzie działo się w takim tempie jak obecnie to na pewno mniej niż drużynom. Wydaje mi się, że te najlepsze polskie drużyny są jeszcze lepsze niż cypryjskie, ale widać jedną różnicę. Anorthosis pokonał pewnie Olimpiakos i awansował do Ligi Mistrzów a Lech, mimo iż był lepszy jest naszą jedyną perełką i awansował po strzale w ostatniej minucie do fazy grupowej, ale Pucharu UEFA. A Lech nie grał z Tottenhamem czy ManCity tylko z przeciętną drużyną z Wiednia.

Przed wami najważniejszy mecz sezonu, czyli Derby Cypru. Twój Apoel mierzyć się będzie z Omonią Nikozja. Na Cyprze to wielkie piłkarskie święto. Te mecze to takie polskie spotkanie Lecha Poznań z warszawską Legią?

- Oj chyba nie. Lech- Legia to spotkanie rundy a Omonia - Apoel to derby całego kraju. Cypr dzieli się wtedy na pół. Kibice tu są fanatyczni. Tym jednym meczem można albo zyskać miłość albo zostać znienawidzonym. To, co się dzieje między meczami jest mniej ważne. Nawet jak przegrywasz regularnie w lidze a wygrasz te derby kibice dają ci takie "odpuszczenie". Na ulicach wielka motywacja, pełen stadion, 25 tysięcy ludzi. Kibice nie biorą pod uwagę porażki, ale ktoś przecież przegrać musi. No chyba, że będzie remis.

Oglądałeś wygraną naszej reprezentacji z Czechami?

- Oczywiście. Bardzo dobry mecz, bardzo. Porównałbym go nawet to wiktorii z Portugalią. Wyróżniłbym wszystkich. Również Rogera. Ze Słowenią i San Marino nie grał on na swoim poziomie. Powiedzmy sobie szczerze: grał słabo. Z Czechami rozegrał naprawdę znakomity mecz. Również Murawski, Mariusz Lewandowski. Prawie nic do zarzucenia. No i oczywiście Paweł. Teraz to napastnik numer jeden w naszym kraju. Meczem z Czechami zamknął chyba usta wszystkim krytykom. Oby dalej się tak rozwijał i zasilił kadrę jakiegoś mocnego klubu.

Rewelacyjny mecze rozegrał Kuba Błaszczykowski. Można go porównać do Kamila Kosowskiego z najlepszych czasów Wisły Kraków.

- Na tą chwilę to zdecydowanie najlepszy piłkarz reprezentacji Polski, który gra w polu. Lepszy ogólnie jest już chyba tylko Boruc. Zagrał znakomite spotkanie. A czy mnie przypomina? Chyba jednak jesteśmy innym typem zawodników. Ja strasznie lubiłem samotne rajdy. Kuba ma lepszy drybling. Ogólnie jest sporo różnic. Przyznam, że nie byłem wcześniej do niego przekonany, ale ten mecz zmienił moje zdanie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×