Wciąż bez kontuzjowanego Artura Boruca musi radzić sobie Southampton. Z kolei Tottenham Hotspur przyjechał na St Marys Stadium już bez zwolnionego Andre Villasa-Boasa.
Koguty źle zaczęły ten mecz, ponieważ już w 13. minucie straciły bramkę. Adam Lallana świetnie uwolnił się spod opieki rywala i płaskim strzałem zaskoczył golkipera. Londyńczycy nie poddali się tak jak w spotkaniu z Liverpoolem i odpowiedzieli pięknym trafieniem Emmanuela Adebayora, który po miesiącach niebytu wrócił do podstawowego składu.
Po zmianie stron fatalnie we własnym polu karnym interweniował Jos Hooiveld z bliska pakując piłkę do własnej siatki. Tym razem to Święci musieli gonić wynik i udała im się ta sztuka. Kolejny raz świetnie zachował się Lallana, zaliczając piękną asystę. Rickie Lambert do pustej bramki skierował piłkę do siatki.
Tottenham w drugiej połowie grał bardzo dobrze i szybko ponownie wyszedł na prowadzenie. Po raz drugi na listę strzelców wpisał się Adebayor. Później trzy okazje w przeciągu kilku minut miał Roberto Soldado - wszystkie Hiszpan zaprzepaścił.
Święci starali się atakować do ostatniego gwizdka sędziego. Jednak potwierdziło się to, że są w słabszej dyspozycji i przegrali kolejny mecz.
Southampton - Tottenham 2:3 (1:1)
1:0 - Lallana 13'
1:1 - Adebayor 25'
1:2 - Hooiveld (sam.) 54'
2:2 - Lambert 59'
2:3 - Adebayor 63'
Piękny gol Adebayora:
Jednak do tego by walczyć na równi z wielką piątką jeszcze daleko.