Powołanie do reprezentacji byłoby wspaniałą sprawą - rozmowa z Hubertem Wołąkiewiczem, obrońcą Lechii Gdańsk

Hubert Wołąkiewicz do Lechii Gdańsk trafił przed zeszłym sezonem z rozwiązanej Amiki Wronki. Od razu zyskał zaufanie sztabu szkoleniowego ówczesnego drugoligowca i przez cały czas był podstawowym zawodnikiem. 23-letni obrońca stanowi również obecnie o sile defensywy gdańszczan. W poniedziałek Wołąkiewicz wraz z Lechią przyjechał do Poznania na mecz Pucharu Ekstraklasy z miejscowym Lechem, który kiedyś nie chciał utalentowanego zawodnika w swoich szeregach. Po meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl opowiadał on o swoich planach oraz o sytuacji w Lechii.

Michał Jankowski: Puchar Ekstraklasy większość drużyn traktuje jako zło konieczne. Jak do tych rozgrywek podchodzi zespół Lechii Gdańsk?

Hubert Wołąkiewicz: Normalnie, jak do każdego meczu ligowego. Chcieliśmy zagrać dobre spotkanie na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Walczyliśmy o zwycięstwo, ale straciliśmy jedną bramkę i się nie udało. Lech się cieszy ze zwycięstwa i im tego gratuluję.

Ty już wywalczyłeś sobie miejsce w pierwszym zespole. Nie da się jednak ukryć, że dla młodych zawodników takie rozgrywki to szansa na zaistnienie.

- Na pewno tak. Jest szansa się pokazać i zagrać przeciwko dobrym zawodnikom, którzy grają na europejskim poziomie. Jedni traktują ten puchar ulgowo, a inni nie.

Traktowałeś mecz z Lechem jakoś osobiście? Trener Franciszek Smuda nie chciał Cię kiedyś w Kolejorzu. Zamierzałeś mu coś udowodnić?

- Nie. Trafiliśmy akurat na Lecha i bardzo się z tego cieszyłem. Przyjechałem po prostu zagrać dobre spotkanie na tym pięknym stadionie.

Z perspektywy czasu możesz być zadowolony, że nie trafiłeś do Lecha. W Poznaniu miałbyś o wiele mniejsze szanse na występy, niż w Lechii Gdańsk.

- Na pewno tak. Czasami lepiej zrobić jeden krok w tył, a potem dwa do przodu. Stąd moja decyzja o przejściu do Lechii. Na pewno jej nie żałuję. Może kiedyś uda się jeszcze trafić na Bułgarską.

W Lechii od samego początku byłem podstawowym zawodnikiem. Wiążesz z tym klubem jakieś większe nadzieje czy raczej marzysz o transferze to bardziej renomowanego klubu?

- Na razie po prostu chce grać. Mam trzyletni kontrakt z Lechią i zobaczymy co będzie dalej. Czasami się układa i zawodnik odchodzi do innego klubu, a czasami trzeba zostać i walczyć dalej. Najważniejsze, żeby zdrowie dopisywało.

Selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, Leo Beenhakker lubi powoływać do kadry młodych i uzdolnionych zawodników z ekstraklasy. Czy liczysz, że w najbliższym czasie zostaniesz przez niego zauważony i otrzymasz swoją szansę w kadrze?

- Powołanie do reprezentacji Polski byłoby wspaniałą sprawą. Każdy po cichu liczy, żeby kiedyś zaistnieć w reprezentacji i spróbować pograć z najlepszymi.

Po ośmiu kolejkach Lechia ma na swoim koncie jedenaście punktów. Jesteście zadowoleni z tego dorobku?

- Na pewno tak. Jesteśmy beniaminkiem i jedenaście punktów nie jest złym wynikiem. Naszym celem jest utrzymanie się w lidze, ale chcemy zdobywać jak najwięcej punktów.

Do niedawna nie szło wam na wyjazdach. Pierwszy raz wygraliście w ostatniej kolejce z Arką Gdynia. Czy to będzie taki przełom i zaczniecie częściej punktować na terenach rywali?

- Tak. Nie graliśmy źle na wyjazdach, ale traciliśmy głupie bramki i byliśmy za to karani porażkami. Jak trener mówił płaciliśmy frycowe. Wygraliśmy w Gdyni bardzo ważne spotkanie, cieszymy się z tego i zobaczymy co będzie dalej.

Po wygranej z Arką w Gdańsku zapanowała duża radość.

- Zgadza się. Arka to odwieczny rywal i kibice wiadomo, nie lubią się za bardzo. Na pewno zrobiliśmy miłą niespodziankę kibicom, a także samym sobie.

Na co stać Lechię w tym sezonie?

- Na spokojne miejsce w środku tabeli.

Komentarze (0)