Wiadomości o groźnej kontuzji Giuseppe Rossiego wstrząsnęły fanami Fiorentiny. Włoch, zanim w pojedynku 18. kolejki Serie A z Livorno uszkodził więzadła w kolanie, spisywał się znakomicie (14 goli w 17 meczach), prowadził w klasyfikacji strzelców i był pewniakiem do gry w podstawowym składzie reprezentacji Włoch podczas brazylijskiego mundialu.
Z pierwszych diagnoz wynikało, że Rossi mógł zerwać więzadła krzyżowe, a to oznaczałoby co najmniej półroczny rozbrat z futbolem. Stan 25-letniego snajpera nie jest aż tak poważny. - Obawialiśmy się najgorszego, ale to na szczęście się nie potwierdziło. Piłkarz musi być jednak pod najlepszą opieką, ponieważ z więzadłami w kolanie nie ma żartów - tłumaczy Enrico Castellacci.
Przerwa Rossiego w treningach ma potrwać do trzech miesięcy, a to oznacza, że istnieje nadzieja na udział napastnika w mistrzostwach świata. - Termin powrotu zależy od wielu czynników, a najważniejsze to to, by nie naciskać i nie przyśpieszać procesu leczenia. Niewiele możemy pomóc Rossiemu, najbardziej trzeba liczyć na matkę naturę - przekonuje lekarz Squadra Azzurra.
Kłopoty zdrowotne Rossiego smucą Cesare Prandellego, ale selekcjoner pozostaje dobrej myśli. - Giuseppe nie powinien denerwować się swoją przyszłością w drużynie narodowej. Doskonale wie, że bardzo go cenimy i w kontekście mundialu będziemy czekać na niego tak długo, jak się tylko da. Jestem przekonany, że pomimo kolejnej ciężkiej kontuzji znajdzie siłę i motywację, by wrócić na boisko - przyznaje selekcjoner.
Na kontuzję Rossiego zareagowali już działacze Fiorentiny, wypożyczając z AC Milan Alessandro Matriego. 29-latek w najbliższych tygodniach będzie jedynym napastnikiem w zespole Vincenzo Montelli, a w lutym powinien dołączyć do niego Mario Gomez, którego proces leczenia dobiega już końca.
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)