Sparingowo: Kompromitująca porażka Arki z II-ligowcem

Źle się dzieje w obozie Arki Gdynia. Nie dość, że zespół nie został poważnie wzmocniony w walce o T-Mobile Ekstraklasę, to jeszcze w fatalnym stylu przegrywa zimowe sparingi.

Kibice żółto-niebieskich powinni mieć powody do obaw przed zbliżającą się rundą wiosenną. W gdyńskim klubie wszyscy nastawiają się na atak na ekstraklasę ale samej drużynie jakby na razie brakowało argumentów. Trener Paweł Sikora po ostatniej kolejce ligowej z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza zawyrokował, że potrzebuje minimum 3 doświadczonych i ogranych w T-Mobile Ekstraklasie piłkarzy aby wiosną skutecznie ruszyć w pogoń za liderem z Łęcznej oraz górniczymi drużynami z Katowic i Bełchatowa.

Działacze Arki Gdynia starali się pozyskać do swojego zespołu między innymi: Marcina Pietruszkę, Marcina KikutaMariusza Zganiacza ale wszyscy oni wybrali lepsze sportowo, bądź finansowo oferty z innych klubów! W Gdyni nie zagra także Wojciech Trochim z Kolejarza Stróże, gdyż trzeba było za niego zapłacić kwotę ok. 80 tysięcy złotych, a Arka takich pieniędzy obecnie nie ma. Jest tajemnicą poliszynela, że prezes Wojciech Pertkiewicz odziedziczył po poprzednikach kilkumilionowe zadłużenie, a w dodatku z finansowania klubu wycofał się dotychczasowy dobrodziej Ryszard Krauze i obecnie klub jest tylko na garnuszku miasta - dysponując budżetem w granicach ok. 3 mln złotych.

Po nieudanych łowach na ww zawodników, w Arce rozpoczęło się testowanie piłkarskiego "szrotu", bo za taki należy uznać piłkarzy klasy bracia Avans - Argentyńczycy z USA z amatorskiego zespołu FC Icon New Jersey, rezerwowego Pogoni Szczecin II Bartosza Wiśniewskiego czy Martina Zakrzewski z rezerw Borussii Dortmund, który z powodu dwóch poważnych kontuzji nie grał przez ostanie półtora roku!

W końcu w Arce zmieniono front i postanowiono dać szanse "złotym" i "srebrnym" medalistom dwóch ostatnich MP w kategorii U-19. W ostatnim czasie z I zespołem trenują i grają sparingi m.in. Robert Sulewski, Piotr Robakowski czy Michał Nalepa. Tyle tylko, że przed nimi jeszcze daleka droga zanim wniosą piłkarską jakość do drużyny żółto-niebieskich, co ewidentnie pokazuje przykład ich kolegi Pawła Wojowskiego.

Sobotni sparing z II-ligowym Gryfem Wejherowo w pełni obnażył aktualną słabość Arki. W pierwszej połowie podopieczni Pawła Sikory zagrali niemal w optymalnym składzie - zabrakło tylko kontuzjowanego Brazylijczyka Marcusa Viniciusa oraz doświadczonego Krzysztofa Sobieraja - pomimo tego na nieco śliskim i przyprószonym boisku NSR w Gdyni rządzili i dzielili podopieczni Grzegorza Nicińskiego - byłego zawodnika Arki. Podstawowy skład żółto-niebieskich miał problemy z utrzymaniem się przy piłce na połowie gości. Dość powiedzieć, że w tej części Arkowcy oddali zaledwie jeden celny ale bardzo słaby strzał w kierunku Macieja Szlagi.

Również po zmianie stron, gdy w Arce zagrali w większości młodzieżowcy, to więcej z gry mieli goście z Wejherowa. W ich szeregach prym wiedli byli... gracze Arki - bramkarz Szlaga, obrońca Paweł Brzuzy oraz zwłaszcza napastnik Rafał Siemaszko. Ten ostatni już w 3. minucie skutecznie, z bliska dobił obroniony przez Michała Szromnika strzał Łukasza Pietronia. Cała akcja wynikła z powodu prostego błędu prawego defensora Sławomira Cienciały - jedynego i prawdopodobnie ostatniego na razie nowego nabytku żółto-niebieskich w przerwie zimowej.

Na 2:0 dla gości podwyższył Michał Twardowski, który w 37 minucie wykorzystał złe ustawienie stoperów Arki i ładnym, mierzonym strzałem zapewnił gościom zasłużoną wygraną. Jednym z najlepszych piłkarzy na boisku był stoper Gryfa Przemysław Kostuch, który wzorowo kasował każde zagrożenie pod swoją bramką, a dodatkowo potrafił sam wyprowadzić groźną akcję. Kostuch był testowany już rok temu w Gdyni ale według sztabu szkoleniowego Arki nie nadaje się jako potencjalne wzmocnienie I-ligowca. Warto dodać, że już trzeci rok z rzędu w trakcie zimowych przygotowań podopieczni Grzegorza Nicińskiego nie dają się pokonać I-ligowcowi z Gdyni!

Szokujący był również komentarz trenera Sikory po meczu, który porażkę swoich podopiecznych próbował tłumaczyć różnicą w szybkości i motoryce pomiędzy graczami Arki i Gryfa. Porównał on sparing do wyścigu Volkswagena z... Ferrari ale to ponoć goście z Wejherowa mieli być na poziomie słynnych włoskich bolidów wyścigowych. Pytanie tylko jakim cudem na początku lutego II-ligowy średniak trenera Nicińskiego osiągnął taką przewagę w stosunku do zespołu aspirującego do T-Mobile ekstraklasy?
Arka Gdynia - Gryf Wejherowo 0:2

0:1 - Siemaszko 3' 
0:2 - Twardowski 37'

Arka Gdynia: Michał Szromnik (46' Jakub Miszczuk) - Sławomir Cienciała (46' Glauber), Michał Marcjanik (46' Radosław Robakowski), Tomasz Jarzębowski (46' Kamil Juraszek), Marcin Radzewicz (70' Piotr Tomasik)- Adrian Budka (46' Robert Sulewski), Radosław Pruchnik (46' Michał Nalepa), Michał Rzuchowski, Piotr Tomasik (46' Paweł Wojowski) - Mateusz Szwoch (46' Michał Szubert) - Arkadiusz Aleksander (70' Mateusz Szwoch).

Gryf Wejherowo: Maciej Szlaga - Paweł Brzuzy (46' Sebastian Kowalski), Przemysław Kostuch, Adrian Kochanek (46' Maciej Skwiercz), Maciej Osłowski - Piotr Kołc (46' Marcin Dettlaff), Mateusz Dąbrowski (46' Jarosław Felisiak) - Maciej Stefanowicz (46' Maciej Rzepa), Rafał Siemaszko (80' Łukasz Pietroń), Łukasz Pietroń (46' Maciej Kuciak) - Michał Twardowski (58' Łukasz Krzemiński).

Żółte kartki: Sulewski (Arka) - Kołc (Gryf)
Widzów: 300

Źródło artykułu: