Kacper Przybyłko pierwszy mecz po przejściu z 1.FC Koeln do Arminii Bielefeld rozpoczął na ławce rezerwowych, a do gry wszedł dopiero w 65. minucie. Trener uznał, że w podstawowym składzie lepiej od 20-latka poradzie sobie doświadczony Fabian Klos.
[i]
- Długo zastanawiałem się, czy lepszym rozwiązaniem nie będzie wystawienie duetu napastników Klos - Przybyłko. Wiedziałem jednak również, że Polak jest doskonałym dżokerem i nie potrzebuje wiele czasu, aby złapać rytm w trakcie spotkania[/i] - przyznał po końcowym gwizdku Stefan Kraemer.
Przybyłko w spotkaniu zakończonym remisem 2:2 dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. W obu przypadkach trafił do siatki głową po dokładnych dośrodkowaniach. - Trener miał nosa, decydując się wpuścić mnie na boisko. Ze swojego występu jestem oczywiście w pełni zadowolony, ale trzeba przyznać, że cała drużyna rozegrała świetne zawody, a ja dostałem dwa idealne dośrodkowania od Marcela Appiaha. W każdym razie na wyrównanie zasłużyliśmy, bo byliśmy nawet zespołem lepszym od rywala - stwierdził młodzieżowy reprezentant Polski, który ma już w dorobku 4 gole w 2. Bundeslidze.
Nasz rodak ma spore szanse, aby w następnej kolejce, gdy przeciwnikiem Arminii będzie SC Paderborn, znaleźć się w podstawowym składzie. Powód? Niewielka konkurencja w składzie zespołu z Bielefeld oraz nie najlepsza dyspozycja Fabiana Klosa. 26-letni napastnik począwszy od września ubiegłego roku strzelił tylko jedną bramkę.