Czy "afera jarocińska" pomoże lub zaszkodzi Lechowi Poznań?

Zawodnikom Lecha Poznań dopisują humory i już nie mogą doczekać się rozpoczęcia rozgrywek. W kadrze na rundę wiosenną zabrakło miejsca dla Rafała Murawskiego i Bartosza Ślusarskiego, którzy zostali odsunięci od drużyny. Czy tzw. "afera jarocińska" wpłynęła jakoś na zespół? - Czas pokaże i liga zweryfikuje, choć nie mamy pewności, że to co się wydarzy na plus czy na minus, to będzie efekt tej sytuacji. Na dzień dzisiejszy mamy 23 zdrowych piłkarzy i ta grupa rywalizuje o jak najwyższe miejsce Lecha w tabeli - mówi Mariusz Rumak.

Jesienią poznański zespół prześladowało pasmo kontuzji, ale teraz poza Jasminem Buriciem, Kebbą Ceesay'em oraz Vojo Ubiparipem wszyscy są do dyspozycji trenera. Z lekkimi zakłóceniami okres przygotowawczy przepracowali tylko Paulus Arajuuri i Łukasz Teodorczyk. Jak wygląda stan zdrowotny sprowadzonego zimą fińskiego obrońcy? - Paulus jest przygotowany do gry, ale na ile to nie potrafię odpowiedzieć, bo nie zagrał sparingu w pełnym wymiarze czasowym. Ja przede wszystkim kieruje się jego zdrowiem. Obecnie trenuje z pełnym obciążeniem tak jak wszyscy piłkarze - opowiada trener Lecha.

Po odsunięciu od zespołu Bartosza Ślusarskiego poznaniacy zostali tylko z jednym zdrowym i doświadczonym napastnikiem. Czy zatem Mariusz Rumak bierze pod uwagę grę bez nominalnego napastnika? - W żadnym wypadku. Nawet jeśli będzie to załóżmy Daylon Claasen, to będzie wtedy napastnikiem, a nie pomocnikiem - zaznacza Rumak.

Lech rozgrywki wznowi w niedzielę meczem ze Śląskeim Wrocław. Szkoleniowiec wicemistrza Polski ma już w głowie wyjściową jedenastkę. - Jestem bardzo bliski zamknięcia składu. Chodzi już tylko o potwierdzenie moich przypuszczeń - zdradza trener, który cieszy się z szerokiej kadry. - Przećwiczyliśmy kilka wariantów i każdy piłkarz jest bardzo potrzebny - zakończył.