Mario Mandzukić w 2009 roku trafił do VfL Wolfsburg z Dinama Zagrzeb za około 7 mln euro. Występował w tym klubie przez dwa sezony, po czym za 13 mln euro przeniósł się do Bayernu Monachium. W ekipie Wilków radził sobie nieźle (20 goli w 60 meczach), choć nie zachwycał i nie zdołał w pełni zastąpić duetu Grafite - Edin Dzeko, który przyczynił się do wywalczenia pierwszego w historii Wilków tytułu mistrza Niemiec.
Teraz, jak informuje Bild, nowi sternicy VfL chętnie ponownie widzieliby "Mandzu" na Volkswagen-Arena. Szanse, że dyrektor sportowy Klaus Allofs i trener Dieter Hecking cel zrealizują, są o tyle realne, że klub z Dolnej Saksonii w ostatnim czasie przeprowadził dwa duże transfery: z Bayernu ściągnął Luiza Gustavo za 16 mln euro, a z Chelsea Londyn Kevina de Bruyne za 17 mln euro.
W letnim oknie transferowym Wolfsburg, zwłaszcza jeśli zdoła zakwalifikować się do europejskich pucharów, będzie dokonywał dalszych wzmocnień. Powód? Odejście Diego, coraz bliższy koniec kariery 34-letniego Ivicy Olicia oraz możliwy transfer utalentowanego Maximiliana Arnolda, w kontrakcie którego wpisana jest kwota odstępnego.
Jeśli Mandzukić zdecyduje się opuścić Bayern, z pewnością nie będzie narzekał na brak ofert z najsilniejszych klubów Starego Kontynentu. Zainteresowanie 27-latkiem wykazują m.in. Juventus Turyn i Arsenal Londyn. Mający ogromne możliwości finansowe i wysokie aspiracje Wolfsburg posiada jednak argumenty, by przekonać snajpera. - Mario z powrotem w Wolfsburg? Póki co piłkarz jest szczęśliwy w Bayernie, ale w czerwcu zastanowimy się nad jego klubową przyszłością - nie wyklucza transferu agent Mandzukicia.