Zagłębie nie będzie miało na Zjeździe swojego reprezentanta, musi więc liczyć na to, że wniosek w imieniu klubu złoży któryś z delegatów. Mógłby to być jeden z posiadających mandat przedstawicieli Śląskiego Związku Piłki Nożnej, najpewniej jego prezes Rudolf Bugdoł. Tutaj pojawia się jednak problem prawny, wynikający ze Statutu PZPN, który w artykule 29, paragraf 1 wyraźnie mówi o tym, że projekty uchwał należy zgłaszać najpóźniej 3 miesiące przed planowanym terminem Walnego Zjazdu. Władze klubu projektu jeszcze nie złożyły, chcą to zrobić podczas obrad. Teoretycznie jest to możliwe, ale wymaga od klubu dużej siły przebicia, bo musi być przegłosowane większością 2/3 głosów. - W związku z zamieszaniem wokół terminu przeprowadzenia Zjazdu, artykuł 29 nie będzie miał do niego odniesienia - uspokaja dyrektor Zagłębia Jerzy Lula. Podobnego zdania jest dyrektor Departamentu Prawnego PZPN Andrzej Wach: - Jeżeli któryś z delegatów przedłoży wniosek klubu z Sosnowca, to raczej zostanie on włączony do porządku obrad.
Niestety, to że Zjazd zajmie się projektem uchwały, wcale nie oznacza, że zostanie on rozpatrzony. - Oczywiście teoretycznie jest to możliwe, ale byłby to precedens. Wcześniej w podobnej sytuacji była Legia Warszawa. Gdyby delegaci zdecydowali o anulowaniu, albo podtrzymaniu kary dla Zagłębia, PZPN zostałby natychmiast zalany wnioskami innych klubów w najróżniejszych sprawach - mówi Wach. Co w tej sytuacji zrobią delegaci? Najprawdopodobniej w uchwale końcowej będą wnioskować o to, by sprawą Zagłębia zajął się nowo wybrany Zarząd, lub Trybunał Piłkarski, który jest najwyższą instancją odwoławczą przy PZPN. A to oznacza kolejne miesiące oczekiwania na decyzję w sprawie dalszych losów klubu.
Władze Zagłębia nie zamierzają się jednak poddawać. - Naszym celem jest to, by nikt w polskiej piłce nie zapomniał o Zagłębiu. Tak, czy inaczej sprawa ujemnych punktów musi zostać rozpatrzona - mówi Lula. Klub z Sosnowca znajduje się obecnie w środku tabeli, dodatkowe cztery oczka pozwoliłyby na nawiązanie kontaktu z czołówką. - Drużyna ma grać tak, by uzyskać awans nawet w przypadku negatywnego rozstrzygnięcia naszego odwołania. Muszą to zrozumieć przede wszystkim zawodnicy, bo wielu z nich wydaje się przekonanych o tym, że punkty zostaną nam zwrócone - kończy Lula.