Przewaga cały czas się utrzymuje - rozmowa z Michałem Golińskim, pomocnikiem Zagłębia Lubin

W ostatnim czasie Miedziowi nie spisują się na miarę swoich możliwości - nie zwyciężyli w żadnym z trzech kolejnych meczów. Mimo to nadal przewodzą w tabeli. Na łamach portalu SportoweFakty.pl 5-krotny reprezentant Polski nie ukrywa, że chciałby, aby przełamanie nastąpiło już w najbliższym pojedynku z Flotą Świnoujście.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Paweł Patyra: Spodziewaliście się, że Górnik będzie dla was tak wymagającym przeciwnikiem?

Michał Goliński: Przyjeżdżaliśmy do Łęcznej, żeby zdobyć trzy punkty, ale straciliśmy kolejne dwa na wyjeździe. Aczkolwiek możemy cieszyć się, że po pierwszej połowie Łęczna nie prowadziła 3:0, bo miała lepsze sytuacje, niż my. Nie wiem czy czerwona kartka dla Jasińskiego była ewidentna, ale efektem straty jednego zawodnika było to, że w końcówce meczu straciliśmy wyrównującą bramkę.

Brak jednego piłkarza aż tak wydatnie przyczynił się do remisu?

- Wydaje mi się, że gdybyśmy grali w komplecie, to dowieźlibyśmy ten wynik do końca, a tak zawsze gdzieś brakowało tego jednego zawodnika i stąd ten remis.

Po świetnym pierwszym kwadransie, Zagłębie spuściło z tonu. Czym było to spowodowane?

- Wydaje mi się, że to wynikało z tego, iż w sobotę zagraliśmy mecz na bardzo ciężkim terenie w Zabierzowie. Na pewno z biegiem czasu u niektórych zawodników ten mecz widać było w nogach. Stąd też Górnik zaczął tak grać. Wydaje mi się, że jako lider powinniśmy dowieźć to prowadzenie 1:0. Znowu się nie udało i straciliśmy ważne dla nas dwa punkty.

Trzy kolejne remisy to nie najlepsze osiągnięcie jak na faworyta rozgrywek. Kiedy nastąpi przełamanie?

- Teraz mamy przed sobą dwa mecze na własnym boisku i musimy zrobić wszystko, żeby zdobyć komplet punktów. My koncentrujemy się już na najbliższym meczu z Flotą Świnoujście, bo zdajemy sobie sprawę, że to też nie będzie łatwy mecz. Flota na pewno postawi nam ciężkie warunki.

W ostatnim czasie Flota spisuje się przeciętnie, przegrała u siebie po raz pierwszy od ponad dwóch lat.

- Na pewno jest to jakaś zadyszka, ale nie wydaje mi się, żeby przyjechali do nas i się położyli. Będą chcieli zrobić dobry wynik. Wydaje mi się, że sukcesem dla nich będzie wywiezienie jednego punktu z Polkowic. My nie możemy patrzeć na nich, tylko musimy patrzeć na siebie. Musimy zrobić wszystko, żeby te trzy punkty zostały w Polkowicach. Można powiedzieć, że trzech ostatnich meczach zdobyliśmy trzy punkty, ale straciliśmy sześć. Jeżeli chcemy jak najszybciej trafić do ekstraklasy, to musimy wygrywać takie mecze.

Chociaż nie wygrywacie, to pozostaje wam cieszyć się, że także inne drużyny z czołówki tracą punkty.

- Na pewno nasze wyniki nie były zadowalające a rywale, którzy są w gronie głównych przeciwników do walki o ekstraklasę grali korzystnie dla nas, bo jakby nie było to przewaga cały czas się utrzymuje. Aczkolwiek chcieliśmy wygrać ten zaległy mecz i powiększyć dystans nad zespołami będącymi niżej w tabeli.

Przewaga nad wiceliderem - Widzewem Łódź to obecnie trzy punkty. Chyba trochę mało, biorąc pod uwagę, że Widzew ma jeszcze zaległy mecz w zanadrzu?

- Troszeczkę martwi to, że remisujemy i głupio tracimy punkty, aczkolwiek musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby wygrać najbliższe dwa mecze w Polkowicach i zainkasować sześć punktów.

Dlaczego w meczu z Górnikiem pojawił się pan na boisku dopiero w końcowych minutach?

- Właśnie w meczu z Kmitą doznałem lekkiej kontuzji kolana. Taki mikrouraz, więc nie chciałem ryzykować gry od początku meczu. Przed meczem rozmawiałem z trenerem. Nie było sensu, żebym wchodził od początku, bo nie wiem jakby się to skończyło. Umówiliśmy się tak, że w razie czego jestem do dyspozycji nawet na 15 minut.

Do meczu z Flotą będzie już wszystko w porządku?

- Wydaje mi się, że tak. Spróbuję to jak najszybciej podleczyć i mam nadzieję, że w czwartek będę normalnie trenował.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×