- Atletico chciało, aby to był brutalny mecz i to nas wiele kosztowało. Należy myśleć o grze, a nie o innych rzeczach. My staraliśmy się grać, lecz było to ciężkie do wykonania. Punkt to punkt - wyznał po ostatnim gwizdku trener Realu Madryt, Carlo Ancelotti.
- Sytuacja była bardzo napięta, mieliśmy wiele fauli, protestów, ale to przecież nic nowego. Chyba się przyzwyczailiście - przyznał Xabi Alonso.
- Brutalne spotkanie? To opinia trenera rywali, a ja ją szanuje - odpowiedział na sowa Ancelottiego Diego Simeone. - Jesteśmy silni, a nie brutalni, nie chcemy nikogo skrzywdzić. Jest sektor, który widzi w walce o mistrzostwo tylko Barcę i Real. My tam jednak też jesteśmy i niektórych to zasmuca - dodał Juanfran.
Najwięcej starć było na linii Diego Godin - Pepe oraz Sergio Ramos - Raul Garcia. Naturalnie swoje "trzy grosze" dorzucili Diego Costa, Juanfran, Filipe Luis czy Xabi Alonso. Za bezpośredni faul żółtą kartkę zarobił jednak tylko Alvaro Arbeloa - Godin i Pepe zostali ukarani za przepychanki, Arda Turan za protesty, a Costa za symulowanie. W zgodnej opinii komentatorów sędzia Delgado Ferreiro powinien zdecydowanie częściej karać piłkarzy, a jego brak reakcji był pozwoleniem na dość brutalne zagrania.
Dodatkowo arbiter popełnił również inny fatalny błąd - nie podyktował ewidentnego rzutu karnego po faulu Sergio Ramosa na Coście. Dziennik Marca w 10-punktowej skali ocenił Ferreiro na zaledwie "trójkę". Wielkie pretensje do sędziego miał również asystent Simeone, German Burgos, który w pewnym momencie rzucił się na arbitra i w jego obronie musiał stanąć niemalże cały sztab szkoleniowy gospodarzy.
Brutalność w derbach Madrytu:
[wrzuta=6Pajv6VAfsj,cristianoronaldo1]