Wojciech Stawowy: Atmosfera się zagęszcza

- Całą winę za porażki biorę na siebie i biorę za to pełną odpowiedzialność - mówi trener Wojciech Stawowy, którego Cracovia w trzech wiosennych meczach nie zdobyła jeszcze ani jednego punktu.

Pasy po zimowej przerwie uległy Zawiszy Bydgoszcz (0:2), Wiśle Kraków (1:3) i Śląskowi Wrocław (0:1). Krakowianie zdobyli w tych spotkaniach tylko jednego gola - z dochodzeniem do sytuacji strzeleckich nie mieli problemu, ale szwankowała skuteczność. Po trzech porażkach Pasy spadły z 7. miejsca, które zajmowały po rundzie jesiennej, na 10. pozycję.

- Wyniki innych spotkań dawały nam szanse na powrót do pierwszej "8", która jest naszym celem strategicznym. Porażka ze Śląskiem na własnym stadionie komplikuje nam tę sprawę. Może nie powstały duże różnice punktowe i nie będzie problemu z pogonią za "8", ale atmosfera się zagęszcza - mówi trener Stawowy.

- Przegrywamy trzeci raz z rzędu na wiosnę i co ja mogę powiedzieć? Nie będę mówił, że zabrakło szczęścia, że coś tam nie funkcjonowało. Każdy widział to spotkanie. Ja muszę się uderzyć w pierś i zacząć wszystko od siebie. Sytuacja wymaga szybkiej reakcji. Całą winę za porażki biorę na siebie i biorę za to pełną odpowiedzialność - dodaje opiekun Cracovii, którego posada według naszych informacji nie jest zagrożona.

W 25. kolejce krakowian czeka wyjazd do Pogoni Szczecin. W spotkaniu tym za kartki pauzował będzie Adam Marciniak, ale do gry wraca natomiast Damian Dąbrowski, którego z powodu kartek zabrakło w meczu ze Śląskiem.

Póki co "Dąbro" wyjechał na zgrupowanie młodzieżowej reprezentacji Polski przed środowym meczem z Litwą. Kraków opuścił też Saidi Ntibazonkiza, który poleciał do Burundi na zgrupowanie przed towarzyskim meczem z Rwandą. Trener Stawowy wierzy, że Ntibazonkiza wróci na czas do Polski i zagra w Szczecinie. To pierwsza wyprawa Burundyjczyka na zgrupowanie swojej drużyny narodowej, odkąd trenerem Cracovii jest Stawowy. Wcześniej 27-latkowi zdarzało się przeciągać w czasie powrót do Polski. Być może teraz będzie inaczej - w końcu w lipcu minionego roku w Krakowie dołączyła do niego żona z dziećmi.

- Jestem pewien, że będę go miał do dyspozycji w Szczecinie. Ma wrócić do Polski o czasie. Zostało sześć kolejek do końca sezonu zasadniczego, walczymy o pierwszą "8", bo ona gwarantuje spokojne utrzymanie w ekstraklasie. Dlatego zależy mi na tym, żeby Saidi był z nami. Jest w wysokiej formie, a zawodnik w takiej dyspozycji jest nam potrzebny. Bardzo na niego liczę. Widzę też, że jemu bardzo zależy na grze i nie przewiduję takiej sytuacji, że może go zabraknąć z Pogonią - mówi Stawowy.

Źródło artykułu: