Apetyty w Warcie Poznań mocno rozbudzone. "Brak walki o awans byłby minimalizmem"

Warta zakończyła okres przygotowawczy i czeka już na inaugurację rundy wiosennej. Apetyty są ogromne i podopiecznym Marka Kamińskiego będzie towarzyszyć spora presja.

Prezes Izabella Łukomska-Pyżalska nie sili się na buńczuczne zapowiedzi, choć nie ukrywa, że liczy na sukces. - Przed sezonem celem minimum było utrzymanie, ale bardzo byśmy chcieli awansować i znaleźć się ponownie w I lidze. Mam głęboką nadzieję, że to się uda i w czerwcu będziemy mieć powody do radości.

Sterniczka zielonych zachowuje ostrożność, by się nie sparzyć. W przeszłości ekipa z Drogi Dębińskiej często bowiem nie realizowała założeń. - Ze względu na te doświadczenia nie będę się tak jednoznacznie nastawiać. Czekam po prostu co się wydarzy, przy czym warto by było awansować, bo w następnych rozgrywkach koszty gry w I i II lidze - ze względu na połączenie grup - będą porównywalne.

Wiceprezes Warty ds. sportowych, Maciej Dittmajer jest konkretniejszy i jasno wyartykułował swoje oczekiwania. - Będziemy otwarcie bić się o awans. Uważam, że przy potencjale, którym dysponujemy, inny cel byłby zwykłym minimalizmem. Zdaję sobie sprawę, że to wytwarza presję, natomiast w sporcie trzeba wygrywać. Okienko transferowe przepracowaliśmy bardzo solidnie, bo ściągnęliśmy bramkarza, środkowego pomocnika oraz lewego obrońcę. Pozyskaliśmy dokładnie takich zawodników, jakich potrzebowaliśmy. Do tego kontuzję wyleczył Mateusz Pogonowski, który przez całą jesień był wyłączony z gry. Jego zatem też można traktować jako wzmocnienie. Z pewnością jesteśmy teraz silniejsi niż w poprzedniej rundzie.

Co by się stało, gdyby poznaniacy jednak nie awansowali na zaplecze ekstraklasy? Czy grozi im rozpad zespołu? - Część zawodników ma dwuletnie kontrakty, więc bez względu na wynik latem żadnej rewolucji nie będzie. Mamy w zanadrzu plan B, który dotyczy pozostania w II lidze. Jeśli nie uda nam się osiągnąć sukcesu teraz, to spróbujemy po prostu za rok - zaznaczył Dittmajer.

Czy piłkarze mogą się skupić wyłącznie na grze, a finanse zostały uporządkowane? - Od sześciu tygodni na ten temat nie rozmawialiśmy, więc to chyba jasne, że te kwestie są poukładane. Na pewno nie będzie tak, że ewentualnie niepowodzenia zawodnicy będą mogli tłumaczyć sprawami pozaboiskowymi. Nie będą mieć do tego powodów - zakończył Dittmajer.

Komentarze (0)