Europa jest naszym kierunkiem - rozmowa ze Zbigniewem Waśkiewiczem, prezesem Górnika Zabrze

- Musimy też zadbać o wynik sportowy drużyny w tym sezonie, a przyszłościowo zbudować klub o zdrowych podstawach, który będzie dumą miasta i regionu - mówi Zbigniew Waśkiewicz, prezes Górnika Zabrze.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Marcin Ziach: Podejmuje się pan bardzo trudnego wyzwania. Górnik Zabrze nie jest klubem łatwym do prowadzenia.

Zbigniew Waśkiewicz: Sytuacja Górnika w sprawach organizacyjnych i sportowych nie jest łatwa. Z drugiej strony w sporcie, a zwłaszcza w piłce nożnej nie ma łatwych zadań. Kiedy jest w klubie łatwo, to trzeba się zastanawiać jaki problem zaraz wyskoczy, bo to naturalna kolej rzeczy. W Zabrzu jest jak w większości klubów. Nie jest wcale aż tak tragicznie, ale jest presja, która motywuje mnie do tej pracy.

Jakie wyzwania widzi pan na pierwsze tygodnie kadencji w fotelu prezesa klubu z Roosevelta?

- Jesteśmy u progu procesu licencyjnego, więc priorytetem jest uzyskanie przez Górnika licencji w jak najszybszym terminie i absolutnie w to nie wątpię, że tak właśnie będzie. Będzie trzeba poukładać kwestie pierwszego zespołu, żeby zawodnicy i sztab szkoleniowy mieli jasną sytuację kontraktową. Musimy też zadbać o wynik sportowy drużyny w tym sezonie, a przyszłościowo musimy zbudować klub o zdrowych podstawach, który będzie dumą miasta i regionu.

Przez ostatnich osiem lat rządził pan w Polskim Związku Biathlonu. Decyzja o odejściu przyszła łatwo?

- Środowisko biathlonowe jest małe i nie pracuje tam zbyt wiele osób. Różne sytuacje zarządcze i organizacyjne stawały się monotonne. Poza tym brakowało wyników naszej pracy. Wiadomo, że na ostatnich IO w Soczi piąte, siódme, dziesiąte i dwunaste miejsce, to świetny wynik, ale dla mnie były to przede wszystkim drugie IO, na których nie zdobyliśmy medalu. Kolejne cztery lata oczekiwań na to, to jednak trochę za długo i postanowiłem poszukać nowych wyzwań.

W Górniku o sukces sportowy również będzie bardzo trudno. Zwłaszcza, że wyniki pod wodzą trenera Ryszarda Wieczorka nie zachwycają.

- Na pewno wyniki mogłyby być lepsze i wszyscy mamy tego świadomość. Nie wyobrażam sobie jednak, żeby trener na początku mojej kadencji mógł usłyszeć ultimatum. Dla mnie to byłoby niepoważne. Odbyliśmy z trenerem kilka rozmów, zwłaszcza telefonicznych, ale wtedy nie byłem jeszcze prezesem i nie było pompowania niepotrzebnej presji. Na pewno po meczu w Bydgoszczy się spotkamy i porozmawiamy.

Chodzi panu po głowie zmiana szkoleniowca i ewentualne nazwisko jego następcy?

- Znam trenera Wieczorka od lat, bo środowisko szkoleniowców na Śląsku nie jest jakoś specjalnie liczne. Musimy mieć świadomość, że wynik drużyny jest wypadkową wielu składnych. Patrząc na sytuację kadrową drużyny, liczne urazy podstawowych dotąd graczy na pewno musimy wziąć pod uwagę, że drużyna jest obecnie słabsza niż jesienią, a w takiej sytuacji o równie dobry wynik nie jest łatwo.

Sytuacja kadrowa jest o tyle kuriozalna, że tak naprawdę okienko transferowe zamknęło się raptem tydzień temu i czasu na reakcję nie brakowało.

- Nie jestem zwolennikiem nieprzemyślanych ruchów na rynku transferowym. Dla mnie niedopuszczalna jest filozofia, że jest zawodnik do wzięcia, nie trzeba za niego płacić, to już go bierzemy.

Obecnego Górnika będzie stać na występ w europejskich pucharach?

- Organizacyjnie i finansowo zrobimy wszystko, żeby klub stać było. Myślę jednak, że sportowo to nie będzie łatwe, bo patrząc na to co się dzieje z drużyną trudno być optymistą. Na pewno Europa jest kierunkiem, który powinniśmy obrać. Powinniśmy się stale rozwijać i cele wyznaczać sobie wysokie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×