Piłkarze Widzewa zremisowali 2:2 z Lechem i do dziesięciu powiększyli serię ligowych spotkań bez zwycięstwa. Po raz ostatni z wygranej cieszyli się 2 listopada 2013 roku, gdy w 15. kolejce na własnym stadionie pokonali 2:1 szczecińską Pogoń. Od tego czasu udało im się wywalczyć tylko trzy remisy.
Przed pojedynkiem z Lechem trener Widzewa Artur Skowronek był optymistą i wierzył, że jego podopiecznych stać na zwycięstwo ze znacznie wyżej notowanym rywalem.
- W naszej grze jest progres, ja ten progres widzę - przekonywał szkoleniowiec zespołu z al. Piłsudskiego. Na wygraną się jednak nie doczekał i musiał zadowolić się jednym punktem wywalczonym po rozpaczliwej pogoni rywala, który prowadził już 2:0.
W pierwszej połowie obie drużyny miały okazje do zdobycia bramki, ale gospodarze nie potrafili wykorzystać nawet takiej sytuacji, w której w czterech atakowali jednego obrońcę Lecha. Goście byli skuteczniejsi. W 34. minucie po rzucie rożnym i główce Łukasza Teodorczyka piłka trafiła pod nogi Emanuela Arboledy, który z kilku metrów pokonał Patryka Wolańskiego. Pięć minut później asystujący przy golu napastnik Lecha sam mógł się wpisać na listę strzelców, ale po jego główce piłka trafiła w poprzeczkę.
Po zmianie stron Teodorczyk cieszył się już ze swojego gola. W 54. minucie znalazł się w okolicach lewej strony pola karnego i po podaniu Karola Linetty'ego pewnie wykorzystał sytuację sam na sam z Wolańskim. Gdy wydawało się, że Lech będzie kontrolował przebieg wydarzeń na boisku fatalny błąd popełnił Arboleda, który pogubił się w niegroźnej sytuacji i przy linii bocznej boiska oddał piłkę rywalom. Z prezentu skorzystał Alex Bruno - szybko zagrał pod bramkę do Marcina Kaczmarka, który strzelił kontaktową bramkę.
Strata gola całkowicie zaskoczyła gości, którzy nie spodziewali się, że rywal będzie jeszcze w stanie podjąć walkę. Nerwowość w poznańskiej ekipie wykorzystali gospodarze doprowadzając do wyrównania. W 78. minucie po dośrodkowaniu Kaczmarka drugiego gola dla Widzewa zdobył Eduards Visnakovs ustalając wynik meczu na 2:2.
Po meczu powiedzieli:
Mariusz Rumak (trener Lecha): Przyjechaliśmy po trzy punkty, straciliśmy dwa punkty. Najbardziej boli to, że prowadzimy na wyjeździe 2:0, mamy kolejne sytuacje, wychodzimy na pozycje i nie kończymy tego. Arboleda najpierw strzelił gola, później miał udział przy straconej bramce. Nie wiem co się z nim dzieje, muszę to przeanalizować.
Artur Skowronek (trener Widzewa): Jesteśmy w takiej sytuacji, że ten punkt na pewno nam wiele nie daje. Słowa uznania należą się jednak drużynie za to, że potrafiła do tego remisu doprowadzić. Zespół Lecha był dobrze zorganizowany w pressingu, co sprawiało, że nasze akcje były szarpane, trudno nam było utrzymać się przy piłce. W pierwszej połowie przegraliśmy środek pola. W drugiej już totalnie graliśmy tylko do przodu. Cieszę się, że przyniosło to efekt w zdobyciu chociaż
jednego punktu.
Widzew Łódź - Lech Poznań 2:2 (0:1)
0:1 - Manuel Arboleda 34'
0:2 - Łukasz Teodorczyk 54'
1:2 - Marcin Kaczmarek 70'
2:2 - Eduards Visnakovs 78'
Składy:
Widzew Łódź: Patryk Wolański - Patryk Stępiński, Piotr Mroziński, Krystian Nowak, Yani Urdinov, Kevin Lafrance, Mateusz Cetnarski (46' Alex Bruno), Marcin Kaczmarek, Veljko Batrović (76' Xhevdet Gela), Patryk Mikita, Eduards Visnakovs.
Lech Poznań: Maciej Gostomski - Mateusz Możdżeń, Hubert Wołąkiewicz, Manuel Arboleda, Barry Douglas, Łukasz Trałka, Karol Linetty, Szymon Pawłowski (21' Daylon Claasen), Kasper Hamalainen, Gergo Lovrencsics, Łukasz Teodorczyk (79' Dawid Kownacki).
Żółte kartki: Yani Urdinov (Widzew) oraz Barry Douglas, Hubert Wołąkiewicz, Łukasz Trałka (Lech).
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Dodatkowo zaczynają drażnić już mnie słowa trenera.
Lech jest drużyną tylko z nazwy natomiast na meczu nie są monolitem. Sprawia wrażenie, że nie jest przygotowa Czytaj całość