Legia Warszawa zremisowała 1:1 ze Śląskiem Wrocław. To jednak zawodnicy WKS-u pierwsi objęli prowadzenie. Mistrzowie Polski wyrównali dopiero w ostatnich minutach spotkania. - Trzy punkty nie były blisko, bo było 0:0 i przegrywaliśmy. Nie było w tym spotkaniu tak, że my prowadziliśmy. Moim zdaniem gdybyśmy po prostu wykorzystali jedną z tych szans, które mieliśmy w pierwszej połowie, to jestem przekonany, że wynik byłby dla nas korzystny. W tym spotkaniu w bramce Śląska stał nie jeden Marian Kelemen, ale chyba trzech lub czterech - mówił po spotkaniu Dusan Kuciak.
Bramkarz Legii dał się natomiast pokonać z rzutu karnego, którego wykonywał Marco Paixao. - Wiedziałem, że on będzie strzelał. To jest najlepszy strzelec Śląska. Nie chodzi tylko o niego, ale o to, że w Legii jeszcze mi się nie udało obronić rzutu karnego i troszeczkę już mnie to denerwuje, bo tych goli z karnych było już dużo. Chyba jak obronię rzut karny w Legii, to odejdę - zaskakująco stwierdził Kuciak.
Podopieczni Henninga Berga przewodzą w tabeli T-Mobile Ekstraklasy i nad drugim w tabeli Ruchem Chorzów mają sześć punktów przewagi. - Jest to obojętne czy jest pięć punktów przewagi czy sześć, bo zaraz one się dzielą. Nie patrzymy teraz na to, bo na tabelę będziemy spoglądać po podziale punktów - skomentował golkiper.
W następnym spotkaniu Legia podejmować będzie Wisłę Kraków. To spotkanie odbędzie się jednak przy pustych trybunach. - Nic z tym nie zrobimy i tego nie zmienimy. Tak samo jak dla nas będzie trudno, to jestem przekonany, że tak samo będzie i dla Wisły. To mógł być mecz sezonu. Jestem przekonany, że to są dwie najlepsze drużyny w tym momencie w Polsce. Jakby był pełny stadion, mecz wyglądałby inaczej. Wiemy jak gra się przy pustych trybunach, bo już tak występowaliśmy. To jest przykre - podsumował Dusan Kuciak.