Marek Kozioł: Powrót do Lubina na pewno miły, ale....

Marek Kozioł to wychowanek Sandecji, który trafił do Zagłębia Lubin skąd wypożyczono go do... Sandecji. Bramkarz nie zdołał jednak uchronić swojego zespołu w starciu z Miedziowymi w Pucharze Polski.

Marek Kozioł pierwsze piłkarskie kroki stawiał w młodzieżowych zespołach Sandecji Nowy Sącz, z którą związany był do rundy wiosennej sezonu 2011/2012. W tym czasie zaliczył również półroczny epizod w Kolejarzu Stróże, a później został wykupiony przez KGHM Zagłębie Lubin. W barwach Miedziowych rozegrał jedynie dwa spotkania na szczeblu T-Mobile Ekstraklasy, a ponadto grywał w Młodej Ekstraklasie, Pucharze Polski oraz meczach sparingowych.

W sierpniu 2013 roku stało się jednak jasne, że Kozioł ponownie będzie bronić barw I-ligowej Sandecji Nowy Sącz. Golkiper do klubu został wypożyczony z... KGHM Zagłębia Lubin. Po powrocie w nowosądeckie szeregi musi on jednak rywalizować o miejsce w pierwszym składzie z Marcinem Cabajem. W rozgrywkach ligowych zazwyczaj dostępu do bramki strzeże doświadczony Cabaj, a Kozioł musi godzić się z rolą rezerwowego. Co innego natomiast w zmaganiach w Pucharze Polski. Tu broni bowiem Kozioł.

We wtorek Zagłębie w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski zmierzyło się z Sandecją z Markiem Koziołem w podstawowym składzie. - Powrót do Lubina na pewno miły, ale to, że mniej udany, to też prawda. Dostałem szansę gry w Pucharze Polski. Trzeba było wyjść na boisko i jakoś z tego skorzystać. Czy to zrobiłem, to zostawiam do oceny trenerom. Na pewno miło było wrócić do Lubina na tak zwane "stare śmieci" i rozegrać ten mecz. Myślę, że nie było tak źle, jak może wynik na to wskazywać - mówił golkiper po meczu. Miedziowi Sandecję pokonali 2:0. Pierwszy gol padł z rzutu karnego, a drugiego strzelił Michal Papadopulos. - Rzut karny to loteria, nie ma co dłużej o tym mówić. Co do drugiej sytuacji, to trzeba powiedzieć, że piłka była idealnie zagrana na głowę Michala Papadopulosa. Podjąłem próbę ratowania tej sytuacji, ale nie udało się. Piłka wpadła do siatki i było 2:0 dla Zagłębia - skomentował Kozioł.

W momencie, gdy Papadopulos strzelał bramkę, wpadł w niego rozpędzony Kozioł. W tym starciu napastnik Zagłębia nabawił się urazu. - Nie było w ogóle to zamierzone. Ja też troszeczkę ucierpiałem, ale mam nadzieję, że Michalowi nic poważnego się nie stało i na derbach stawi się na boisku - podsumował Kozioł.

Komentarze (0)