Miedź Legnica w swoim pierwszym meczu po przerwie zimowej przegrała w Świnoujściu z miejscową Flotą. Piłkarze Sandecji Nowy Sącz dość niespodziewanie pokonali na własnym stadionie jednego z kandydatów do awansu do T-Mobile Ekstraklasy, GKS Katowice. Pomimo tego faworyta sobotnich zawodów ciężko było wskazać.
Początek meczu był jednak dość zaskakujący. W 3. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w wykonaniu Adama Mójty w polu karnym umiejętnie odnalazł się Tomasz Margol, który z bliska skierował piłkę do siatki. Gospodarze od razu ruszyli jednak do odrabiania strat i na efekty nie trzeba było długo czekać. Już bowiem w 13. minucie pięknym, mocnym strzałem z 18 metrów popisał się Radosław Bartoszewicz. Futbolówka tuż przy słupku wpadła do bramki.
W kolejnych minutach oba zespoły toczyły wyrównaną walkę na boisku. Sandecja zagrożenie sprawiała głównie po dośrodkowaniach Adama Mójty ze stałych fragmentów gry. W zespole z Legnicy podobną rolę wykonywał Marcin Burkhardt. Im dłużej trwała pierwsza połowa, tym coraz większą przewagę zaczęli uzyskiwać gospodarze. W 42. minucie Miedź powinna wyjść na prowadzenie. Burkhardt zagrał w pole karne, gdzie zupełnie niepilnowany Mateusz Szczepaniak oddał niecelny strzał z kilku metrów! To powinien być gol!
Piłkarze Sandecji na drugą połowę wyszli z Adamem Mójtą w składzie, który mocno ucierpiał pod koniec pierwszej odsłony widowiska. Po kilku minutach po wznowieniu zawodów jeden z najlepszych piłkarzy drużyny z Nowego Sącza w sobotnim spotkaniu musiał jednak z urazem opuścić boisko.
Miedź natomiast po wznowieniu gry od razu zdecydowanie ruszyła do przodu. Świetne sytuacje stworzyli sobie Krzysztof Wołczek i dwukrotnie Mateusz Szczepaniak. Gospodarzom brakowało jednak skuteczności albo zatrzymywał ich dobrze dysponowany Marcin Cabaj.
Gdy wydawało się, że potyczka zakończy się remisem 1:1, to w końcówce spotkania emocje sięgnęły zenitu. Najpierw w 88. minucie w sytuacji sam na sam Jakub Chrzanowski minął Cabaja, który daleko wyszedł z bramki i skierował piłkę do pustej siatki! To jednak nie był koniec, bo goście się nie poddali i dopięli swego. Już w 4 minucie doliczonego czasu gry kapitalnym strzałem z około 17 metrów popisał się Mateusz Bartków! Andrzej Bledzewski nie miał szans na skuteczną interwencję.
Ostatecznie, po bardzo dobrym i emocjonującym spotkaniu, Miedź Legnica zremisowała 2:2 z Sandecją Nowy Sącz. Wydaje się, że z jego punktu bardziej mogą się jednak cieszyć goście, którzy gola na wagę wyrównania strzelili w ostatnich sekundach potyczki.
Powiedzieli po meczu:
Ryszard Kuźma (trener Sandecji Nowy Sącz): - Jestem zadowolony z remisu, bo graliśmy z trudnym, wymagającym rywalem. Byliśmy też po pucharowym meczu w Lubinie i do tego od tygodnia poza domami. Na dodatek moją drużynę dopadła jakaś epidemia - kilku zawodników jest zakatarzonych i ma gorączkę. Stąd zmiany jakich dokonywałem. Miedź narzuciła dobre tempo spotkania, gra była żywa, kontaktowa. Myślę, że kibice na tym meczu na pewno się nie nudzili. Uśpiła nas pierwsza bramka i jak szybko ją zdobyliśmy, tak szybo straciliśmy to prowadzenie. W drugiej połowie staraliśmy się zabezpieczyć grę, ale niestety po przemeblowaniu w składzie straciliśmy drugą bramkę. Znowu taki dosyć szkolny błąd, bo mieliśmy swoją akcję i zamiast ją wykończyć, to poszła kontra i przegrywaliśmy spotkanie. Mateusz Bartków we wtorek zachował się nieodpowiedzialnie i zrobił rzut karny dla Zagłębia w niegroźnej sytuacji. Teraz dałem mu szansę i zrehabilitował się golem na remis w doliczonym czasie gry. Taka jest piłka nożna.
Adam Fedoruk (trener Miedzi Legnica): Czuję ogromny niedosyt. Wiedzieliśmy o rywalu wszystko. Postanowiliśmy zaatakować od początku spotkania i dominować na boisku. Chcemy grać w piłkę i ma być widowisko. Goście szybko nas wybili z rytmu strzelając gola, ale moja drużyna dobrze na ten problem zareagowała. Widać było, że dla nas taki cios nie stanowił zagrożenia. Chylę czoła przed zawodnikami za wyprowadzenie wyniku na 2:1. Stworzyliśmy mnóstwo sytuacji i tak nasza gra wyglądała. Dużo nad tą skutecznością pracowaliśmy. Niestety straciliśmy gola w doliczonym czasie gry. Graliśmy agresywnie, chcieliśmy strzelać bramki, tworzyliśmy sytuacje… Zdobyliśmy ładne gole, ale nad skutecznością wciąż musimy pracować. Jeden punkt w dwóch meczach to na pewno nie jest wynik, jaki wyobrażaliśmy sobie przed startem rundy.
Miedź Legnica - Sandecja Nowy Sącz 2:2 (1:1)
0:1 - Tomasz Margol 3'
1:1 - Radosław Bartoszewicz 13'
2:1 - Jakub Chrzanowski 88'
2:2 - Mateusz Bartków 90+4'
Składy:
Miedź Legnica: Andrzej Bledzewski - Krzysztof Wołczek, Daniel Tanżyna, Adrian Woźniczka, Patryk Kiełpiński, Radosław Bartoszewicz, Marcin Burkhardt, Mateusz Szczepaniak (76' Jakub Chrzanowski), Patryk Szymański (63' Bartosz Machaj), Wojciech Łobodziński (82' Piotr Madejski), Zbigniew Zakrzewski.
Sandecja Nowy Sącz: Marcin Cabaj - Marcin Makuch, Mateusz Bartków, Robert Cicman, Adam Mójta (49' Kamil Słaby), Maciej Bębenek, Matej Nather (63' Rudolf Urban), Tomasz Margol (64' Sebastian Szczepański), Łukasz Grzeszczyk, Adrian Frańczak, Fabian Fałowski.
Żółte kartki: Maciej Bębenek, Mateusz Bartków (Sandecja) oraz Daniel Tanżyna (Miedź).
Sędzia: Tomasz Garbowski (Kluczbork).
Widzów: 1700