Robert Lewandowski: Nie wiem, dlaczego zawsze przed Ligą Mistrzów przegrywamy

Już po raz czwarty z rzędu Borussia Dortmund przegrała mecz ligowy na kilka dni przed spotkaniem Ligi Mistrzów. - Przed przerwą niewiele zrobiliśmy źle, a mimo to przegrywaliśmy 0:2 - narzeka trener.

Zła passa Borussii Dortmund w pojedynkach Bundesligi poprzedzających mecze Ligi Mistrzów zaczęła się 23 listopada minionego roku. Wówczas czarno-żółci ulegli 0:3 Bayernowi, by trzy dni później pokonać 2:1 SSC Napoli. W grudniu podopieczni Juergena Kloppa przegrali w sobotę 0:1 z Bayerem Leverkusen, a w środę pokonali 2:1 Olympique Marsylia.

Historia powtórzyła się przed pierwszą konfrontacją 1/8 finału Champions League z Zenitem Sankt Petersburg. Przed wyjazdem do Rosji dortmundczycy doznali upokarzającej porażki 0:3 z Hamburgerem SV, ale szybko się odbudowali i na Stadionie Pietrowskim zwyciężyli w dobrym stylu 4:2.

W środę BVB czeka rewanżowy pojedynek z Zenitem. - Nie wiem, dlaczego przed Ligą Mistrzów zawsze przegrywamy - kręcił głową po porażce 1:2 z Borussią M'gladbach Robert Lewandowski. - Problem w tym meczu polegał na tym, że w pierwszej połowie nasi rywale mieli dwie dogodne sytuacje i objęli prowadzenie 2:0. U nas brakowało ostatniego dokładnego podania. Możemy oczywiście grać znacznie lepiej, ale trzeba przyznać, że bardziej sprawiedliwym wynikiem byłby remis - skomentował Polak. - Znów trzeba szybko zapomnieć o przegranej i skoncentrować się na Zenicie - dodał.

O ile przed trzema tygodniami w Hamburgu Borussia zagrała bardzo słabo, o tyle przeciwko Gladbach zaprezentowała się przyzwoicie. - Robiliśmy wszystko i walczyliśmy do samego końca, ale nie udało się wyrównać... Straciliśmy głupie gole, które nie powinny się przydarzyć. Generalnie nie był to zły występ w naszym wykonaniu i wielka szkoda, że nie wywalczyliśmy jednego "oczka" - stwierdził kapitan Sebastian Kehl.

Postawą podopiecznych nie był zawiedziony Juergen Klopp. - Zawsze jestem gotowy do krytykowania zawodników, zwłaszcza niepublicznie, ale tym razem nie ma takiej potrzeby - przyznał trener, który w końcówce pojedynku został odesłany przez sędziego na trybuny. - Wiele razy zostałem słusznie w życiu ukarany, ale nie tym razem. Wiem, co powiedziałem do czwartego sędziego, i nie było w tym nic złego. Zresztą trudno zachować całkowity spokój, gdy upływa 93. minuta, a 80 tysięcy widzów jest wzburzonych - skomentował.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (4)
avatar
Gert
16.03.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
BVB gra w lidze taką kiche że...może wygrać LM. Paradoksalnie, w ostatnich latach LM wygrało dużo drużyn które w tym samym sezonie kompletnie nie radziły sobie w rodzimej lidze.