Ci, co pozostali w domach i postanowili śledzić relacje online, z pewnością nie przeżywali mniejszych emocji niż kibice, którzy zdecydowali się zawitać na stadion przy ulicy Ściegiennego. Konfrontacja Korony z Dolcanem była mniej więcej taka, jak pogoda tego dnia, czyli kiepska. Można było odnieść wrażenie, że na boisku spotkały się dwa zespoły walczące o utrzymanie w III lidze. Kibice marzli na trybunach, zupełnie nieskorzy do głośnych śpiewów.
Najciekawszym wydarzeniem pierwszej połowy był moment, gdy sympatycy Korony odpalili race w 12 minucie i arbiter główny przerwał na chwilę spotkanie. Niespełna kwadrans później jedyną groźną w tej części gry akcję przeprowadził Ernest Konon, który w dogodnej sytuacji zamiast strzelać, szukał wbiegającego w pole karne Piotra Gawęckiego. Zagrał jednak zbyt mocno i napastnik Korony nie zdążył nawet sięgnąć piłki.
Po zmianie stron widowisko nabrało nieco rumieńców i zgromadzeni na trybunach widzowie wreszcie mogli zobaczyć więcej składnych i ciekawych akcji kombinacyjnych, choć i tak nie było ich zbyt wiele. Inicjatywę przejął Dolcan i już w 52 minucie zaatakował agresywniej. Do piłki przed polem karnym Radosława Cierzniaka dopadł Wojciech Trochim, ale uderzył zbyt lekko i kielecki golkiper nie miał trudności z wyłapaniem strzału. Osiem minut później za zbyt żywiołowe reakcje na ławce rezerwowych na trybunę odesłany został trener gości, Marcin Sasal. Chwilę później Dolcan stworzył sobie dwie kolejne sytuacje do zdobycia gola. Najpierw Maciej Tataj uderzył głową piłkę tuż obok słupka, a następnie w 65 minucie Jacek Gabrusewicz w ostatniej chwili dał sobie wyłuskać piłkę przez Marka Szyndrowskiego, mimo że miał przed sobą praktycznie już tylko bramkarza.
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. Wprowadzony w przerwie Jacek Kiełb w 68 minucie pociągnął prawą stroną boiska i niezbyt precyzyjnie zacentrował piłkę, która otarła się jeszcze o Marcina Warakomskiego i dość niespodziewanie ugrzęzła w siatce. Drużynę z Ząbek stać było jedynie na przeprowadzenie groźnej akcji w 81 minucie, po której Marcin Stańczyk głową z najbliższej odległości nie zdołał skierować futbolówi do bramki Cierzniaka. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem kielczan 1:0, choć najbardziej sprawiedliwym wynikiem byłby tu z pewnością remis.
Korona Kielce - Dolcan Ząbki 1:0 (0:0)
1:0 - Warakomski (s.) 68'
Korona: Cierzniak - Nawotczyński, Hernani, Markiewicz, Szyndrowski - Sasin (46' Kiełb), Wilk, Nowak (56' Zganiacz), Sobolewski - Gawęcki (86' Bednarek), Konon.
Dolcan: Humerski - Stawicki, Jędrzejczyk, Korkuć, Stańczyk (82' Solecki) - Tataj, Warakomski, Grzelak (72' Kułkiewicz), Papierz - Garusewicz, Trochim (72' Chudziński).
Żółte kartki: Zganiacz, Kiełb, (Korona) oraz Papierz, Stańczyk (Dolcan).
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).
Najlepszy piłkarz Korony: Jacek Kiełb.
Najlepszy piłkarz Dolcanu: Maciej Tataj.
Najlepszy piłkarz meczu: Jacek Kiełb.