W meczu KGHM Zagłębia Lubin ze Śląskiem Wrocław nie zabrakło emocji. W derbowej potyczce Miedziowi dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, lecz ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem 2:2. - Uważam, że mecz miał dwa oblicza. Przespaliśmy pierwszą połowę. Zagłębie było wtedy zespołem lepszym, mieliśmy dużo strat i nie mogliśmy złapać dobrego rytmu gry. Nie umieliśmy utrzymać się przy piłce. Po przerwie była zmiana. Wpuściliśmy Patejuka jako bocznego pomocnika. Po tym, jak doprowadziliśmy do wyrównania, mecz mógłby się potoczyć całkiem inaczej. Niestety czerwona kartka dla Dudu troszeczkę pohamowała nasz zapał. Prosta bramka na 2:1 i wyrównanie Grodzickiego główką na 2:2. Zasłużony remis z obydwu stron - skomentował Tadeusz Pawłowski.
Opiekun Śląska nie chciał się też wypowiadać na temat ewentualnych szans wrocławian na awans do czołowej ósemki T-Mobile Ekstraklasy. - Nie wiem jak stoimy w tabeli. Nie liczę - odparł szkoleniowiec.
Pawłowski na pomeczowej konferencji prasowej wypowiedział także na temat stylu gry swojego zespołu. - Graliśmy za wolno. W dzisiejszej piłce nie ma rozgrywającego. "Dziesiątka" to była przed II wojną światową. Dzisiejszy chłopak musi wybiegać 12 kilometrów i być wszechstronny. W drugiej połowie Machaj i Stevanović tę rolę spełnili. To też koszem braci Paixao, którzy grali w przodzie i ten środek był trochę wolny. Chcemy grać ofensywnie. Trudno jest wszystkich zadowolić - wyjaśniał trener.
Szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych odniósł się także do gry braci Paixao. - Mogło być lepiej, bo żaden z nich nie strzelił bramki. W pierwszej połowie dużo było strat i za dużo gry piętą. Wolałbym prościej, ale żebyśmy utrzymywali się przy piłce - podsumował Tadeusz Pawłowski.