Strzelec pięknej bramki dla Energetyka ROW Rybnik: Pech nas nie opuszcza
Piotr Misztal robił wszystko, by w meczu ROW-u Rybnik z GKS-em Tychy jego drużyna nie straciła kolejnego gola, ale raz musiał skapitulować, kiedy na strzał zdecydował się Łukasz Bałuszyński.
- Cieszę się, że dobrze weszliśmy w mecz. Nawet, gdy przeciwnik grał w jedenastu wyglądaliśmy lepiej i właśnie to tak bardzo boli, że mieliśmy przewagę prawie cały mecz, byliśmy lepszym zespołem, a straciliśmy bramkę - zwraca uwagę "Balu". - Nieważne, czy te bramki padają pechowo. Mieliśmy dużo pecha w pierwszej rundzie i ten pech niestety nas nie opuszcza. Z gry rywal nie miał zbyt dużo sytuacji. Czasami zdarza się, że z zamieszania traci się bramkę, tak jak właśnie my - z karnego - dowodzi gracz śląskiego beniaminka.
Łukasz Bałuszyński był jednym z najbardziej aktywnych zawodników ROW-u. Mógł również podwyższyć prowadzenie, lecz przeszkodził mu w tym golkiper gości, Piotr Misztal. Trener Marek Wleciałowski zdjął swojego podopiecznego w 65. minucie gry, gdy ten zgłosił kontuzję. - Złapał mnie skurcz, który był spowodowany stłuczeniem z pierwszej połowy spotkania, bo z mięśniami było wszystko w porządku. W pierwszej połowie dostałem w łydkę i stąd ten skurcz - tłumaczy piłkarz.
Na jesień Bałuszyński wystąpił w zaledwie paru meczach, ale chociażby w domowej potyczce z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza zaprezentował próbkę możliwości. - W ubiegłej rundzie niemal wcale nie grałem i nie byłem za bardzo w ograniu meczowym. Wystąpiłem kilka razy w drużynie rezerw, ale to trochę inny wysiłek niż w I lidze - wskazuje zawodnik rybniczan.
Jego szybko zdobyte debiutanckie trafienie na zapleczu ekstraklasy korzystnie wpłynęło na poczynania zespołu z Gliwickiej, który zaprezentował się solidniej aniżeli w starciu ze Stomil Olsztyn, kiedy Bałuszyński nie pojawił się na murawie nawet na minutę. - Na pewno duży wpływ na naszą grę ze Stomilem miało to, że dołączyło do nas wielu nowych zawodników. Żeby się zgrać potrzeba trochę czasu. Tego nie da się zebrać w sparingach, bo zawsze to różnica w porównaniu do meczu mistrzowskiego. W drużynie jest wielu nowych chłopaków i wszystko jeszcze się zazębia. Mam nadzieję, że z każdym kolejnym spotkaniem będzie coraz lepiej i pójdziemy w górę - puentuje zawodnik outsidera I ligi.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Spadnie kolejna trenerska głowa w I lidze? Wleciałowski zagra o życie