Jeśli to była "Gra o tron", to Semir Stilić był jak Lannister - spłacił swój dług

Jeśli niedzielny mecz na szczycie T-Mobile Ekstraklasy Legia Warszawa - Wisła Kraków (2:2) był zapowiadany jako "Gra o tron", to [tag=2795]Semir Stilić[/tag] był jak jeden z rodu Lannisterów.

Asystą i fenomenalnym golem, który przedłużył nadzieje Białej Gwiazdy na odzyskanie mistrzostwa Polski, Bośniak "spłacił swój dług" wobec trenera Franciszka Smudy, który wyciągnął do niego rękę w zimowej przerwie.

26-latek, który przed laty był gwiazdą T-Mobile Ekstraklasy w barwach Lecha Poznań, gdzie już wcześniej prowadził go "Franz", wrócił do Polski po nieudanej półtorarocznej przygodzie z ukraińskimi Karpatami Lwów i tureckim Gaziantepsporze. Smuda przygarnął go do Wisły, a Bośniak gra przy Reymonta 22 za pensję, za którą wyjeżdżając latem 2012 roku z Polski, nawet by się nie obejrzał (ok. 8 tys. euro miesięcznie).

W Wiśle już od pierwszego meczu "robi różnicę". W spotkaniu z Piastem Gliwice wywalczył rzut karny, w derbach z Cracovią zaliczył asystę i zdobył gola, a teraz w Warszawie znów asystował przy bramce Donalda Guerriera i sam w bajkowy sposób wpisał się na listę strzelców. Biała Gwiazda po zimowej przerwie zdobyła 6 goli, a przy 5 palce maczał właśnie Stilić.

- Przede wszystkim jestem zadowolony z tego, że cała drużyna pokazała charakter, bo po czerwonej kartce i przy wyniku 0:2 do przerwy zdołaliśmy wywalczyć punkt - mówi bohater niedzielnego meczu na szczycie T-Mobile Ekstraklasy i dodaje: - Oczywiście chcieliśmy wygrać w Warszawie, żeby zmniejszyć stratę do Legii do trzech punktów, ale mecz tak się ułożył, że musimy być zadowoleni z tego punktu. Możemy być dumni z tego, że pokazaliśmy charakter.

- Legia prowadziła 2:0 i to jest dobry wynik, ale też groźny, bo jak się traci gola na 2:1, to wkrada się panika. Wiedzieliśmy, że jeśli zdobędziemy pierwszą bramkę, to nawet w "10" będziemy mieli okazje, żeby wyrównać. O tym mówił nam trener w przerwie i tak się stało. W II połowie zagraliśmy tak, jak chcemy grać i tak powinniśmy grać przez pełne 90 minut. W każdym meczu brakuje nam czegoś, żeby od razu zacząć w dobrym stylu - komentuje Stilić.

Bośniak pokonał Dusana Kuciaka świetnym strzałem z rzutu wolnego, ale nie był to jednak przypadek. W środowym sparingu z Puszczą Niepołomice pomocnik Wisły trafił do siatki I-ligowca w niemal identyczny sposób: - Dużo ćwiczę uderzanie z rzutów wolnych, ale nie tylko ja, bo często w kilku zostajemy po treningach i nawet zakładamy się o to, kto lepiej wykona rzuty wolne. Dzięki Bogu wpadło do siatki też w meczu o punkty.

Remis na Legii może być dla Wisły kluczowym w walce o mistrzostwo Polski, ale przy Reymonta 22 wciąż unikają deklaracji o włączeniu się o gry o tytuł. - Idziemy od meczu do meczu. Wisła dopiero wraca na swoje miejsce i musimy ze spokojną głową podchodzić do każdego kolejnego spotkania. Myśli o mistrzostwie czy o tym, co będzie po sezonie, musimy zostawić z boku - mówi Stilić.

Źródło artykułu: