Arkadiusz Piech w tym sezonie strzelił dziewięć goli w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy. Napastnik KGHM Zagłębia Lubin ostatnio dwukrotnie pokonał bramkarza Śląska Wrocław. - Mieliśmy takie założenie, żeby siąść na nich, szybko napocząć, nie dać strzelić bramek i dojść do głosu. W pewnym momentach Śląsk nas atakował, my się broniliśmy, co widać było w drugiej połowie. Nasze błędy w defensywie sprawiły, że nie wygraliśmy tego spotkania - wspomina napastnik.
- Męczymy się, walczymy jeden za drugiego, a później głupi błąd całej drużyny przy stałym fragmencie gry. Wiedzieliśmy, że Śląsk w tym elemencie jest mocny i pewnie będzie upatrywał szansy na gola. Niestety daliśmy im go zdobyć, a w sumie to my sobie strzeliliśmy tę bramkę dając im nadzieję, że mogą wywieźć z Lubina chociaż punkt - dodaje. Zagłębie, które dwukrotnie obejmowało prowadzenie, ze Śląskiem zremisowało 2:2. Miedziowym nie pomogło nawet to, że zespół WKS-u mecz kończył w osłabieniu. - Nie wykorzystaliśmy w pewnych momentach tego, że grali w dziesiątkę. Powinniśmy mocniej usiąść i ich zdominować, zwłaszcza że graliśmy u siebie. To nie wyszło, szkoda bo tracimy cenne punkty, które bardzo by nam pomogły - zaznaczył Piech.
Co ciekawe, na boisku było kilku zawodników, którzy w przeszłości występowali w Ruchu Chorzów. Piech strzelił dwa gole, a Rafał Grodzicki popisał się jednym trafieniem. - Mamy to za sobą, bo graliśmy na Śląsku fajne derby z Górnikiem. Te też są super, zwłaszcza przy takiej atmosferze, bo wiadomo czym to pachnie. Szkoda, że nie dopilnowaliśmy Rafała Grodzickiego, bo było rozpisane krycie - skomentował napastnik lubinian, który po meczu cieszył się atmosferą derbów.
- Takie mecze elektryzują. Kibice czekają na nie praktycznie pół roku - podsumował.