Ruch Chorzów trafił w niedzielę na dobrze dysponowanego rywala. Nie jest to jednak najlepsze usprawiedliwienie. Chorzowianie jechali do Szczecina jako najlepiej punktująca w tym roku drużyna T-Mobile Ekstraklasy, a nie pokazała czegokolwiek, co potwierdzałoby ten bilans. Porażka 1:3 była zasłużona.
- Zgadza się. Pogoń była lepsza przynajmniej przez 70 minut, a my zagraliśmy może z 20 dobrych minut po przerwie, a to za mało na kombinacyjnie grającego rywala. Wszędzie byliśmy spóźnieni, nie wygrywaliśmy drugich piłek, a rytmu nie złapaliśmy wcale. Pogoń z tego skorzystała i tak ten mecz się układał - przyznał Łukasz Surma.
- Nie wiem czy Pogoń była aż tak fantastyczna, wiem natomiast, że sami zagraliśmy słabo. Gospodarze grali z dużym zaangażowaniem, zależało im na punktach, by zapewnić sobie miejsce w ósemce. Pogoń to nie byle jaka drużyna, u siebie gra dobry futbol, a my nie potrafiliśmy przeciwstawić im tego samego - narzekał Michał Buchalik.
Po przerwie Ruch zdobył gola po strzale z rzutu karnego Filipa Starzyńskiego na 1:1. Otworzyła się szansa, by pójść za ciosem, jednak chorzowianie wyglądali tak, jakby nie chcieli z tego skorzystać. - Nie można powiedzieć, że pilnowaliśmy remisu. Przy stanie 1:1 mieliśmy kontrataki, jakieś sytuacje podbramkowe, ale trzeba powiedzieć, że tylko fart mógł nam tu pomóc. Może gdybyśmy strzelili tego drugiego gola, to mecz ułożyłby się inaczej... Nie ma jednak co gdybać, a wyciągać wnioski - nie czarował Surma.
Pogoń Szczecin wypunktowała Ruch w ostatnim kwadransie po strzałach swoich asów: Takafumiego Akahoshiego oraz Marcina Robaka. Ten drugi skorzystał z gapiostwa Marcina Malinowskiego. - Ten gol nie musiał paść, ale przypuszczam, że przy pozostałych też można było zachować się lepiej. Stało się jak się stało, po meczu wyjaśniliśmy sobie wszystko i nie czas teraz rozpaczać, a patrzeć do przodu - nakazał Buchalik.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Ruch przegrał drugi mecz z rzędu po serii czterech zwycięstw. O ile porażkę z Piastem Gliwice można było uznać za wypadek przy pracy, to następna klapa powinna być małym ostrzeżeniem. - Nie chcę przedwcześnie wyrokować czy coś siadło w naszej grze na dobre. Graliśmy z Pogonią słabo, w złym stylu, więc zasłużenie zeszliśmy z boiska pokonani. Już w piątek wychodzimy ponownie na ligowy mecz z Podbeskidziem i trzeba pokazać, że Ruch nadal umie strzelać gole i wygrywać - spuentował bramkarz Ruchu.