Okocimski w trzech wiosennych meczach zdobył trzy punkty, wygrywając na wyjeździe z GKS-em Katowice 1:0. Grając u siebie w Brzesku, przegrał z GKS-em Bełchatów (0:1) i Miedzią Legnica (0:1). Po tym ostatnim spotkaniu wcale nie musiał schodzić z boiska jako pokonany.
- Zasłużyliśmy przynajmniej na remis. Miedź nie była od nas dużo lepsza i nie jest tak, że cały czas prowadziła grę. Spodziewaliśmy się, że o wyniku zadecyduje tylko jedna bramka i skończyło się najgorzej jak mogło, czyli naszą porażką - mówi Tatara.
- Widać było, że zostawiliśmy serce na boisku i szkoda, że nie udało się zdobyć choć punktu, ale już w kilkanaście minut po końcowym gwizdku zapomnieliśmy o tym meczu i koncentrujemy się tylko na spotkaniu z Górnikiem Łęczna. To najlepsza drużyna ligi, która w meczu z nami będzie zdecydowanym faworytem, a my pojedziemy tam zrobić niespodziankę i walczyć o życie w tej lidze - dodaje 26-letni napastnik.
Piwosze już raz zrobili taką niespodziankę. W końcu w 20. kolejce jako pierwsi w tym sezonie pokonali GKS Katowice na jego stadionie. - Przed meczem z GKS-em skazano nas na pożarcie. Każdy w środowisku I-ligowym przewidywał naszą porażkę od 0:3 w górę. Zostawiliśmy w Katowicach serce, pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną i potrafimy grać w piłkę. Bukowa była w tym sezonie niezdobytą twierdzą, a my wywieźliśmy z niej trzy punkty - przypomina Tatara.
- Dla nas nie liczy się już przeciwnik. Nieważne, czy to jest Łęczna, Flota czy ROW Rybnik - w meczu z każdym z nich będziemy walczyli o byt w tej lidze. Nie interesuje nas nazwa rywala. Walczymy o życie - kończy napastnik Okocimskiego.