W sobotę gdańszczanie mieli minorowe nastroje, bo ulegli na wyjeździe Lechowi Poznań 1:2. - Wynik absolutnie nie może nas satysfakcjonować. Niestety Kolejorz okazał się lepszy. Początek mieliśmy wprawdzie niezły, ale przez większość pierwszej połowy byliśmy zdominowani przez rywala i to właściwie w każdej formacji. Po przerwie było lepiej, jednak wpadła bramka na 2:0 po stałym fragmencie i takie straty ciężko już było odrobić - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Jarosław Bieniuk.
Większym "klopsem" wydaje się utrata pierwszego gola przez lechistów, gdyż Szymon Pawłowski nadzwyczaj łatwo przedarł się w ich pole karne. - Pawłowski pokazał dobrą dyspozycję i stwarzał spore zagrożenie. Za tę akcję można go tylko pochwalić, bo ładnie się przebił i tak samo to wszystko wykończył. Suma indywidualności była w tym meczu po stronie Lecha - dodał doświadczony defensor.
Ekipa Michała Probierza grała fazami - raz lepiej, raz zdecydowanie gorzej. Jaką miała taktykę? - Nie chcieliśmy zacząć bojaźliwie, a wręcz zależało nam na zdominowaniu przeciwnika. Pierwszy kwadrans był pod tym względem całkiem niezły. Niestety później nasza gra siadła, a poznaniacy zaprezentowali większą agresję i wychodzili zwycięsko z większości pojedynków. Udało im się nas przycisnąć, a z tego brała się spora presja w tyłach. Każda druga piłka trafiała do zawodników Kolejorza. W drugiej połowie wydawało się, że gramy lepiej, jednak straciliśmy następną bramkę. Obudziliśmy się zdecydowanie za późno i nie mieliśmy szans na powrót do gry. Zwycięstwo gospodarzy można więc uznać za zasłużone - przyznał Bieniuk.
Już we wtorek gdańszczan czeka rewanżowy mecz z Jagiellonią Białystok w ćwierćfinale Pucharu Polski (w pierwszej potyczce padł wynik 2:1 dla zespołu Piotra Stokowca). Co by było cenniejsze dla Lechii? Awans do najlepszej ósemki T-Mobile Ekstraklasy, czy finał rywalizacji o krajowe trofeum? - Trudno odpowiedzieć na takie pytanie. Oczywiście najlepiej byłoby zrealizować oba cele. Gdybym jednak wiedział, że zdobędziemy Puchar Polski, to wolałbym to niż górną połowę tabeli w ekstraklasie. Jednak to są tylko dywagacje, my musimy się skupić na kolejnych spotkaniach - zakończył były piłkarz Amiki Wronki.