- Nie wiem dlaczego w pierwszej połowie tak się cofnęliśmy. Polonia to wykorzystała i przez pierwszy kwadrans mogła bezproblemowo operować piłką na własnej połowie, wyprowadzając szybkie kontry. Po jednej z nich padła pierwsza w tym meczu bramka - ocenia Tomasz Arteniuk, szkoleniowiec zielonogórskiej drużyny.
Kilkanaście minut po pierwszym trafieniu po wielbłądzie defensywy UKP Stelmetu Zielona Góra padła druga bramka dla Polonii Bytom. - Sami się o tę bramkę prosiliśmy robiąc głupoty na własnej połowie. Drugie trafienie w jakimś stopniu ustawiło to spotkanie - przyznaje doświadczony trener.
Przed szansą na odrobienie strat zielonogórzanie stanęli w drugiej połowie, kiedy szybko zdobyli bramkę kontaktową po rzucie karnym, a następnie stworzyli sobie kilka niezłych okazji strzeleckich. - Szkoda, że zaczęliśmy grać kiedy było 0:2. Gdybyśmy grali tak jak w drugiej połowie przez całe spotkanie, to wydaje mi się, że mogliśmy w tym meczu powalczyć o punkty - przekonuje Arteniuk.
Dla drużyny z Zielonej Góry była to pierwsza porażka od pięciu spotkań. - Każda seria się kiedyś kończy i na pewno żałujemy, że nasza kończy się w meczu, którego przegrać nie musieliśmy. Nasza gra po przerwie daje jednak nadzieję, że zaczniemy od następnej kolejki budować nową passę i na tym się skupiamy - wskazuje opiekun Stelmetu.
Arteniuk przed pojawieniem się na konferencji w żołnierskich słowach zrugał swój zespół za wynik spotkania. Gorąca atmosfera udzieliła się też co bardziej doświadczonym zawodnikom zielonogórzan, którzy podczas spotkania trenerów z dziennikarzami w równie mocnych słowach mobilizowali drużynę, co cienkie ściany bytomskiego budynku klubowego przepuszczały.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Podczas wypowiedzi trenera Polonii, Grzegorza Kurdziela trener Stelmetu nie wytrzymał. Wstał i bez słowa wyszedł z sali, a następnie udał się do szatni, by przywołać swój zespół do porządku. Wkrótce jednak wrócił i ponownie zasiadł do stołu.