We Wrocławiu miała być walka o puchary, będzie o utrzymanie
Przed sezonem we Wrocławiu zapowiadano walkę o mistrzostwo, udział w europejskich pucharach. Rzeczywistość okazała się brutalna. Po udanych meczach z Club Brugge, Śląsk czeka teraz walka o utrzymanie.
Po trzech latach sukcesów w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju, czyli mistrzostwie, wicemistrzostwie oraz trzecim miejscu w tabeli, ten sezon dla wszystkich kibiców Śląska Wrocław jest sporym rozczarowaniem, mimo iż sam początek zmagań na to nie wskazywał. Wszyscy pamiętają bowiem, jak dobrze wrocławianie spisali się w eliminacjach do Ligi Europejskiej w rywalizacji z Club Brugge. Potem było już jednak coraz gorzej, a efekt widoczny jest właśnie teraz.
Śląsk przegrywając w niedzielę z Zawiszą Bydgoszcz definitywnie stracił bowiem szanse na awans do czołowej ósemki T-Mobile Ekstraklasy. Stało się więc jasne, że zespół Tadeusza Pawłowskiego będzie bronił się przed spadkiem i nic nie wskazuje na to, aby miało to być zadanie łatwe.
Może i Śląsk w ostatnich spotkaniach gra przyzwoicie, stwarza sobie sytuacje, lecz zdobywa mało punktów. Od zmiany trenera wrocławianie wygrali zaledwie jeden mecz. - Jak powiedział Tadeusz Pawłowski, Śląsk miał więcej z gry, dominował, był stroną przeważającą, tylko nie wykorzystał swoich okazji, a sytuacje trzeba wykorzystywać. Piłka nie jest do końca sprawiedliwa - dosadnie skomentował Waldemar Tęsiorowski, asystent trenera Ryszarda Tarasiewicza, opiekuna Zawiszy.
Śląsk jak nie zacznie gromadzić punktów, to fani tego zespołu w tym sezonie stracą jeszcze sporo nerwów. Nikt z ligi spaść bowiem nie chce...