Reprezentacja? Ciągle marzę - rozmowa z Przemysławem Kaźmierczakiem, piłkarzem Derby County

Dużo zamieszania w letnim okienku transferowym przysporzył temat zmiany barw klubowych przez Przemysława Kaźmierczaka. Ostatecznie 9-krotny reprezentant Polski został wypożyczony przez FC porto, w którym nie wywalczył sobie miejsca w składzie, do przedstawiciela angielskiej The Champinship, Derby County. - I nie żałuję - zapewnia popularny Kaz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Paula Duda: Już trzy miesiące przebywasz na Wyspach Brytyjskich. Jak Ci się podoba w Anglii?

Przemysław Kaźmierczak: Mogę wymieniać same pozytywy. Zawsze chciałem tu przyjechać i zobaczyć jak to wszystko tu wygląda. Samo Derby nie jest duże. Można się spokojnie przygotowywać do meczów. Jest inaczej niż w typowych miastach. Nie ma wielkich szarych blokowisk, jak na przykład w Łodzi, w której się wychowałem, ale więcej przestrzeni. Mnie się podoba.

Tylko przydałoby się trochę więcej gry, prawda?

- Pewnie, że chciałbym grać we wszystkich meczach po 90 minut, ale nie narzekam, bo nie jest tak, że nie gram w ogóle. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że minął mnie okres przygotowawczy, bo do klubu przybyłem już po letnich przygotowaniach, a to ma bardzo duże znaczenie. Starałem się to nadrobić i teraz myślę, że jest już ok.

Wydaje się, że pomału wywalczasz sobie miejsce w składzie. Ostatnio grywasz coraz więcej.

- Faktycznie, jest coraz lepiej. Wszystko widzę w pozytywach. Myślę, że w tych meczach, w których grałem, pokazałem trenerowi, że może na mnie spokojnie stawiać, bo robiłem dobre zmiany i z tego jestem zadowolony.

Derby ma szanse awansować już w tym sezonie do Premiership?

- Jeśli będziemy grać z taką konsekwencją, z jaką graliśmy dotychczas i pójdą za tym wyniki, to pewnie, że tak. Musimy kroczyć od meczu do meczu, nie doliczać sobie samemu punktów, chociaż nikt u nas tego nie robi. Na pewno jesteśmy w stanie wywalczyć awans.

Po Twoim przejściu do Derby menedżer Paul Jewell przyznał, że perfekcyjnie pasujesz do gry na Wyspach. Zgadzasz się z tym?

- Miło mi, że trener tak o mnie powiedział. Na pewno moje warunki fizyczne pozwalają mi na szybszą adaptację do gry w Anglii, gdzie panuje zupełnie inny styl niż w Portugalii. Ale same warunki nie grają. Potrzebuję też trochę czasu do przyzwyczajenia się do tutejszych obciążeń i tempa meczów. Trzeba być gotowym do wejścia na boisko w każdej chwili.

Angielski styl odpowiada ci bardziej niż portugalski?

- Ja powiem tak: podstawą jest być dobrze przygotowanym pod względem fizycznym do każdego meczu. Jeśli spełnisz ten warunek, to podołasz każdemu wyzwaniu, dasz sobie radę wszędzie niezależnie od tego, jaka to jest liga.

Ale angielski styl gry jest specyficzny i nie każdy się do niego nadaje.

- Zgadza się. Tempo gry jest szybkie i każdą chwilę nieuwagi możesz przypłacić najwyższą karą. W każdej sekundzie meczu trzeba być maksymalnie skoncentrowanym i gotowym na każde zagranie, bo tutaj gra zmienia się co chwilę. Dlatego tak ważne jest przygotowanie fizyczne. Może to jest powód, dla którego nie każdy sobie tu radzi.

Ty sobie radzisz coraz lepiej. Ale czemu to tylko wypożyczenie, a nie transfer definitywny?

- Władzom Porto bardziej się opłacało mnie wypożyczyć niż sprzedać. Chcieli, abym się najpierw pokazał. Wiadomo - cena rośnie, chociaż mam wpisaną w kontrakcie cenę odstępnego.

Zdradzisz, jaką?

- Nie zdradzę z tego względu, że kluby się dogadały między sobą i nikt o tym głośno raczej nie mówił. Jeśli ktoś z klubu powie o tym głośno, to ja to mogę tylko potwierdzić. A może jeszcze wyjdzie tak, że to Porto będzie chciało zaproponować kontrakt…

Wróciłbyś do Porto, gdyby pojawiła się taka propozycja i gdyby znów cię zapewniano, że będziesz grał?

- Zastanawiałbym się.

Naprawdę?

- Nie, no nie wiem (śmiech). Na razie gram w Derby. Przede mną jeszcze prawie cały rok tutaj, więc skupiam się tylko na grze w Anglii. Najważniejsze jest robić swoje, a co dalej zobaczymy.

Zawsze powtarzałeś, że chciałeś się sprawdzić w wielkim klubie i takim było FC Porto. Nie wyszło. Czy więc drugoligowe Derby to nie jest dla Ciebie sportowa degradacja?

- Ja myślę przede wszystkim w kategoriach, że dla mnie jest to szansa, żeby się odbudować. Po ostatnim roku, który nie był dla mnie łatwy, znów mam okazję się pokazać i walczyć o awans, a potem kto wie, może jeśli wszystko pójdzie dobrze, to również zostać tu i grać w Premiership. Degradacją dla mnie to więc na pewno nie będzie. Nie żałuję tego wypożyczenia.

Nie lepsza byłaby pierwsza liga hiszpańska czy grecka?

- Owszem, można było wybrać grę w pierwszej lidze, bo oferty były, ale zdecydowałem się na grę tam, gdzie chciałem. Bo liga angielska od zawsze była moim marzeniem, nawet jeśli nie jest to Premiership. The Championship nie jest słaba. Wielu graczy z zaplecza Premiership gra w reprezentacjach swoich krajów. A w Grecji, powiem szczerze, nie chciałem grać.

To dlatego odrzuciłeś ofertę PAOK Saloniki? Wokół tego tematu krążyło wiele wersji wydarzeń.

- Jakich?

Jedna mówi o tym, że miałeś problemy z dotarciem do Grecji. Sami Grecy uważają, że nie zależało Ci na transferze do ich klubu.

- Rozmowy z PAOK były. Żaden samolot się nie opóźnił. Problemów innych też nie było. Po prostu trafiła się oferta z miejsca, gdzie od zawsze chciałem grać i dlatego ją wybrałem.

A myślisz jeszcze czasem o powrocie do kadry Polski?

- Temat "kadra" to temat trenera Leo Beenhhakera. To on decyduje o tym, kogo powołać, a kogo nie. Gra w reprezentacji cały czas jest moim marzeniem, ale to trenera trzeba by zapytać, czy jeszcze mnie w niej widzi. Ja mogę powiedzieć tyle, że jestem przygotowany na to, aby grać.

Może nie jesteś ulubieńcem selekcjonera?

- Nie wiem. Ja żadnych problemów z trenerem nigdy nie miałem. Zawsze się dobrze dogadywaliśmy. Myślę więc, że wrogiem nie jestem.

Komentarze (0)