Marcin Brosz: Pogoń jest jednym z kandydatów do mistrzostwa Polski

Piasta Gliwice czeka spotkanie z Pogonią Szczecin. Przy Okrzei zdają sobie sprawę z siły Portowców, lecz niebiesko-czerwoni chcą zrobić wszystko, aby komplet punktów pozostał na Śląsku.

W niedzielę Piastunki zmierzą się przed własną publicznością z Pogonią Szczecin, z którą jesienią ponieśli bolesną porażkę 0:4. - Czekamy na mecz z Pogonią, bo mamy w pamięci ostatnie spotkanie w Szczecinie. Tak po sportowemu chcemy się zrewanżować. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nasz najbliższy rywal prezentuje bardzo wyrachowaną i dojrzałą piłkę. Jest tam dobry szkoleniowiec, ale i też doświadczeni piłkarze połączeni z młodością. Trenerowi udało się stworzyć bardzo ciekawy zespół, który w tej rundzie regularnie punktuje. My jednak jesteśmy przekonani o tym, że mamy nie gorszy kolektyw. Mamy niezwykle ambitnych i dobrych zawodników, więc w spotkaniu z Pogonią będziemy się starali odnieść sukces - powiedział Marcin Brosz, szkoleniowiec Piasta Gliwice.

W poprzednim sezonie, to niebiesko-czerwoni zajmowali miejsca w czołówce, a Portowcy pałętali się po dolnych rejonach tabeli. W obecnych rozgrywkach karta się odwróciła. - Porównując skład personalny z ubiegłego sezonu i ten, który jest obecnie w drużynie Pogoni, zostało tam tylko chyba trzech zawodników. Szczecinianie pozyskali piłkarzy z bardzo dobrym CV, którzy od razu wskoczyli do składu, bo byli przygotowani do gry. Trener Wdowczyk odpowiednio ocenił to, czego potrzebuje i udało się im tych graczy zakontraktować. Pamiętajmy, że ostatnia trójka, którzy przyszła do Pogoni, to reprezentanci kraju. Poza tym bardzo dobrze współpracuje się w Szczecinie z młodzieżą i to jest wiadome od kilku lat. W tej rundzie wszystkim im się scaliło i jest to efekt długofalowej pracy całego klubu. Dzięki temu Pogoń jest jednym z kandydatów do walki o mistrzostwo Polski - komplementował najbliższego rywala opiekun gliwiczan.

Gospodarze szczególną uwagę będą musieli zwrócić na Marcina Robaka, który jeszcze na początku sezonu... strzelał gole dla Piasta. - Dla każdego zespołu, który mierzy się z Pogonią, jest to jeden z tych zawodników, któremu poświęca się szczególną uwagę. My z jednej strony skupiamy się na tym jak zneutralizować Marcina, ale z drugiej chcemy pokazać wszystkim, że również mamy bardzo dobrych piłkarzy, którzy potrafią grać ofensywnie. Mamy Rubena Jurado, Rabiolę, Kamila Wilczka czy Gerarda Badię i tych graczy można wymienić jeszcze kilku. Pozostaje kwestia tego, kiedy oni nam wypalą, a ta cierpliwość z perspektywy czasu się opłaci. Jasne, że wszyscy oczekujemy wyników na już, bo taki jest sport i to jest normalna rzecz. Natomiast liczymy na to, że każda kolejna minuta i chwila spowoduje to, że nasi chłopcy to, co pokazują na treningach przeniosą na mecz i będziemy punktowali - skomentował 40-latek.

Kibice w niedzielne popołudnie powinni szczelnie wypełnić obiekt przy ulicy Okrzei, bowiem... - Czeka nas na pewno bardzo dobre widowisko, o czym jesteśmy przekonani. Nawet ostatnie mecze na naszym stadionie pokazały, że je stwarzamy, a adrenalina jest do samego końca. Liczymy na to, że najbliższe spotkanie z Pogonią będzie nie gorsze, tylko z lepszym zakończeniem dla nas - stwierdził były trener Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Śląski zespół nie potrafi grać z przewagą jednego zawodnika. W Łodzi Piastunki prowadziły 1:0 z osłabionym Widzewem, ale skończyło się na 1:1. W Gdańsku przy stanie 1:0 dla Lechii z boiska wyleciał Zaur Sadajew, a przyjezdni... dostali dwie kolejne bramki. - Ze względu na nowy regulamin rozgrywek dwa ostatnie spotkania były obarczone dużym ryzykiem. Musieliśmy punktować razy trzy i nastawialiśmy się na Lechii na grę ofensywną. Tylko pełna pula zdobyta w Gdańsku dawała nam cień szansy na grupę mistrzowską. Z taką myślą wyszliśmy na boisko i zostaliśmy za to skarceni, ale taki jest sport. Szansę poczuliśmy jeszcze w pierwszej połowie, a nie dopiero po czerwonej kartce dla Sadajewa. Wierzyliśmy w sukces, jednak Lechia bardzo dobrze nas skontrowała. Z Pogonią będziemy starali się to sobie odbić z nawiązką - zapowiedział na koniec Marcin Brosz.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)