Po trzech porażkach z rzędu Ruch Chorzów sięgnął po wygraną. Niebiescy są blisko zajęcia miejsca w pierwszej czwórce po fazie zasadniczej, które pozwoli im w rundzie mistrzowskiej zagrać cztery mecze na własnym stadionie. Aby nie oglądać się na wyniki innych spotkań, do tego potrzebny jest chorzowianom punkt w ostatnim spotkaniu w Bydgoszczy.
W meczu z Koroną swojego premierowego gola w ekstraklasie zdobył Jakub Kowalski, który wykończył precyzyjne dośrodkowanie Daniela Dziwniela. - Gola dedykuję babci, która odeszła od nas przedwczoraj - powiedział skrajny pomocnik Ruchu. – Byliśmy lepsi od Korony i zasłużenie zwyciężyliśmy. W końcu udało nam się przełamać, bo niezbyt miło przegrywa się trzy kolejne pojedynki. W szatni powiedzieliśmy sobie kilka ostrych słów i jak widać przyniosło to efekty - dodał Kowalski.
Pierwszego gola dla Ruchu zdobył tuż przed przerwą, jeden z najlepszych na placu gry w poniedziałek, Piotr Stawarczyk. Po przyjściu do Chorzowa Jana Kociana obrońca wyraźnie piłkarsko odżył. - Już wcześniej mówiłem, że trzeba przeanalizować, co robimy źle. I tak też się stało. Ważne, że wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski - ocenił stoper Niebieskich, który zdobył drugiego gola w sezonie.
Chorzowianie wygrali z Koroną 2:0, a mogli dużo wyżej. Jednak w kilku sytuacjach Niebieskim brakowało zimnej krwi. Tak było jeszcze przy stanie 1:0 m.in. w sytuacji Jakuba Kowalskiego. - Mogłem strzelać, ale podałem do dobrze ustawionego Marka Zieńczuka. Jednak chwilę wcześniej zdążył wrócić obrońca i szansa przepadła - tłumaczył pomocnik zespołu z Cichej, którego w końcówce spotkania zmienił Kamil Włodyka.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Dzięki wygranej podopieczni Jana Kociana awansowali na 3. miejsce w tabeli. Ruch nie ma już szans, aby wyprzedzić wicelidera Lecha Poznań. Niebiescy rundę zasadniczą mogą zakończyć, w przypadku porażki z Zawiszą, nawet na 5. miejscu. Tak więc Ruch wciąż ma o co grać.