Franciszek Smuda: Styl będzie nieważny - liczą się tylko trzy punkty

- Styl czy poziom tego meczu są nieważne - liczą się tylko trzy punkty - mówi przed spotkaniem 30. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Podbeskidziem Bielsko-Biała trener Wisły Kraków [tag=2732]Franciszek Smuda[/tag].

Krakowianie nie wygrali żadnego z sześciu ostatnich ligowych spotkań, a w trzech ostatnich w ogóle schodzili z boiska pokonani. Do tego w meczu z Góralami zagrają bez pięciu, sześciu podstawowych zawodników. Dodając do tego fakt, że z Podbeskidziem Wiśle zawsze grało się ciężko, sobotni wieczór przy Reymonta 22 nie zapowiada się obiecująco.

- Przy naszych problemach nie ma co patrzeć na takie sprawy. Taka to liga, w której z każdym można wygrać i przegrać. My jednak mamy na tyle umiejętności, że możemy pokonać każdego, także Podbeskidzie - mówi "Franz", dodając: - Być może Paweł Brożek się odblokuje i strzeli jedną czy dwie bramki. Nie możemy się na nich rzucić - musimy mądrze rozegrać tę partię. Styl czy poziom tego meczu są nieważne - liczą się tylko trzy punkty.

Smuda z respektem wypowiada się o zajmujących przedostatnie miejsce w tabeli T-Mobile Ekstraklasach bielszczanach: - Na Ruchu wygrali 2:0 po fajnym spotkaniu, stworzyli więcej sytuacji od Ruchu. W Podbeskidziu nie brak dobrych zawodników, jak Iwański - dobry strateg z wysokimi umiejętnościami techniczne, potrafi też uderzyć z rzutu wolnego. Jest Czech Blazek, jest tam paru inteligentnych, fajnych zawodników. Nie jest tak, że grają "dzida do przodu".

O co krakowski zespół będzie grał w końcowej fazie sezonu? Smuda daje do zrozumienia, że Wisłę interesuje miejsce na podium: - Najważniejsza była pierwsza ósemka. Teraz chcielibyśmy jednak zagrać cztery mecze u siebie - to pomogłoby klubowi, przyszłoby dużo ludzi. Myślę, że druga faza sezonu przyciągnie kibiców. Dla klubu w takiej sytuacji to bardzo ważne.

- Każdy gdzieś tam w głowie ma, że spróbujemy sięgnąć po to, co jest do osiągnięcia. Na razie myślimy jednak o doprowadzeniu kontuzjowanych zawodników do dobrego stanu. Wrócą kartkowicze... Czasami o tych problemach nie chce się myśleć i rozmawiać, ale musimy wychodzić z tych trudnych sytuacji. Oni w szatni wiedzą, że muszą ten klub ratować. Wiele razy im tłumaczyłem, że są podstawą tego klubu. Każdy z nich chce tu zostać i tu grać. Będą walczyli o to, co najlepsze - kończy Smuda.

Źródło artykułu: