Józef Dankowski: Wyszliśmy na mecz z powiązanymi nogami
- Mamy trochę materiału, by przeanalizować wszystko co się za naszej kadencji stało i na pewno przerwę w rozgrywkach na taką analizę wykorzystamy - mówi Józef Dankowski, trener Górnika Zabrze.
- Nie tak nasza gra miała wyglądać i nie tak miała zakończyć się dla nas runda zasadnicza. Spodziewaliśmy się po tym meczu zdecydowanie więcej. Mamy trochę materiału, by przeanalizować wszystko co się za naszej kadencji stało i na pewno przerwę w rozgrywkach na taką analizę wykorzystamy. Będziemy wyciągać bardzo mocne wnioski, żeby poprawić naszą grę - zapowiada Józef Dankowski, trener zabrzańskiej drużyny.
Górnik Zabrze dotrzymywał kroku Lechowi Poznań przez dwa kwadranse. Potem na boisku dzielił i rządził zespół ze stolicy Wielkopolski. - Wyszliśmy na mecz zdenerwowani, z powiązanymi nogami. Lech zdobył dwie bramki w krótkim okresie czasu i uczynił to bez większych przeszkód. Pocieszeniem może być tylko to, że mimo bardzo słabej rundy wiosennej zakończyliśmy rundę na siódmym miejscu - przyznaje opiekun śląskiego zespołu.
- Nie powinniśmy w tej sytuacji się wyłączyć, nie mając pewności, że na pewno sędzia przerwał grę. Tutaj gwizdka arbitra nie było i powinniśmy zachować się inaczej. Na pewno tę sytuację także będziemy analizować - zapewnia doświadczony szkoleniowiec Górnika.
W meczu z Kolejorzem na środku górniczej defensywy zagrała kolejna eksperymentalnie zestawiona para stoperów. Adam Danch i Radosław Sobolewski nie poradzili sobie jednak najlepiej. - Cenzurką gry obronnej są stracone bramki. My ten mecz przegraliśmy 0:3, ale nie winiłbym jedynie chłopaków ze środka obrony, bo bym ich tym skrzywdził. Zagrali poprawnie i tracone bramki niekoniecznie obciążają ich konto - przekonuje 54-latek.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Zabrzanie po porażce z Kolejorzem nie mogli być pewni miejsca w "ósemce". Przy zwycięstwach Lechii Gdańsk i Cracovii - mogli oni wylecieć do grupy spadkowej. - Wyniki meczów nas dotyczących zaczęliśmy analizować dopiero w 75 minucie gry. Zaczęły one do nas spływać, ale na szczęście były dla nas pomyślne - puentuje trener drużyny z Roosevelta.