Grzegorz Baran: Zabrakło szczęścia i pełnej koncentracji

Pomocnik PGE GKS-u Bełchatów przyznaje, że z wyniku spotkania z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza jego zespół nie może być zadowolony.

Spadkowicz z T-Mobile Ekstraklasy po niezłym, obfitującym w emocje spotkaniu zaledwie zremisował z niżej notowanym rywalem z Niecieczy. Termalica Bruk-Bet potwierdziła tym samym, że na wiosnę jest jedną z najlepszych drużyn w pierwszoligowej stawce i będzie trudnym rywalem dla każdego zespołu.

- Wydaje mi się, że w pewnych momentach brakowało koncentracji i może odrobiny szczęścia. Myślę, że w całej drugiej połówce zdominowaliśmy przeciwnika. Stwarzaliśmy wtedy groźne sytuacje, ale czegoś ostatecznie zabrakło, chociażby przy strzale w poprzeczkę czy akcji, gdzie rywale wybili piłkę z linii. Nasz indywidualny błąd przy stałym fragmencie zadecydował o tym, że musieliśmy już od początku gonić wynik. Tutaj muszę troszkę uderzyć się w pierś, bo to ja byłem odpowiedzialny za Czerwińskiego. Piłka za pierwszym razem niefartownie odbiła mi się, że tak powiem, od ciała, bo nie chcę mówić od czego dokładnie, spadła pod nogi, poszedłem blokować, drugi raz odbiła się po rykoszecie i trafiła do zawodnika drużyny gości, który sprawę zakończył. Także właśnie tego szczęścia w niektórych momentach zabrakło - wyjaśnia piłkarz PGE GKS-u Bełchatów Grzegorz Baran.
- W przekroju całego meczu trzeba przyznać, że Termalica to dobry zespół. Nie przypadkowo zdobył w tej rundzie tak jak my 11 punktów, a licząc niedzielny mecz już 12. Jest to dobrze, mądrze poukładana przez trenera Mandrysza drużyna. Gdzieś tam zaczęło wszystko działać. Nie grają piłki do tyłu, nie boją się. Myślę, że dla kibiców to było dobre spotkanie, ale my oczywiście nie jesteśmy zadowoleni, bo straciliśmy dwa punkty i musimy zrobić wszystko, żeby się jak najszybciej pozbierać w sobie i zdobyć trzy oczka w Łęcznej

- opowiada nasz rozmówca.

Grzegorz Baran bije się w pierś i przyznaje, że zawinił przy golu dla Termaliki
Grzegorz Baran bije się w pierś i przyznaje, że zawinił przy golu dla Termaliki

Gospodarze, zwłaszcza w pierwszej połowie spotkania, byli bardzo niepewni w defensywie. Przez większość czasu kreowali grę na połowie przeciwnika, ale gdy już Termalice udawało się wyprowadzać nieliczne kontry, to pod bramką Arkadiusza Malarza niemal za każdym razem było gorąco. - Przegrywaliśmy 0:1, więc musieliśmy zaatakować. Odkryliśmy się, co kilka razy zaowocowało niebezpiecznymi kontrami. Tak jak mówię, Termalica to niegłupi zespół, mający paru ciekawych zawodników. Wychodzili fajnie piłkarsko z tymi akcjami i stwarzali sobie okazje. W sytuacji w samej końcówce pierwszej połowy nasz bramkarz pierwszy strzał wybił przed siebie, więc musiał poprawić się przy dobitce (śmiech) - wyjaśnia pomocnik pytany, czemu Malarz miał tego dnia tyle pracy.

W następnej kolejce PGE GKS jedzie do Łęcznej na mecz z aktualnym liderem I ligi, który nad bełchatowianami ma trzy punkty przewagi. Spotkanie to może mieć duże znaczenie dla sytuacji w czubie tabeli. - Mecz z Górnikiem na pewno nie będzie jeszcze o niczym decydował. To jest dla nas kolejne spotkanie w lidze. Zostało 10 do końca, 30 oczek do zdobycia, także dużo, dużo grania. Dla nas to na pewno ważna potyczka i musimy zrobić wszystko, żeby zagrać w Łęcznej dobrze i zdobyć punkty - podkreśla doświadczony zawodnik.

W tym roku GKS pozostaje wciąż niepokonany. W dotychczasowych sześciu wiosennych meczach podopieczni Kamila Kieresia wygrali 3 spotkania i łącznie zdobyli 12 punktów. - Mało. Gramy o awans, więc w perspektywie całej rywalizacji i dużej konkurencji w czubie tabeli na wiosnę, szkoda, że tak dużo meczów, zwłaszcza u siebie, remisujemy. Gramy przed własną publicznością, dla naszych kibiców, więc wypadałoby tu wygrywać. Na pewno musimy znacznie poprawić jakość gry, być bardziej skutecznymi i zdobywać więcej bramek - podsumowuje dotychczasowe występy swojego zespołu w 2014 roku Baran.

Komentarze (0)