PGE GKS Bełchatów miał szansę przynajmniej przez chwilę cieszyć się fotelem lidera w I lidze. Warunkiem było zwycięstwo nad Termalicą Bruk-Bet Nieciecza na własnym boisku. Gospodarze mieli sporo okazji, ale wykorzystali tylko jedną z nich, ostatecznie remisując z przyjezdną ekipą. - Plan był taki, żeby zdobyć trzy punkty, ale na początku gapiostwo, straciliśmy szybko bramkę, no i później musieliśmy gonić. W drugiej połowie szybko nadrobiliśmy i strzeliliśmy bramkę, ale dążyliśmy do tego, żeby strzelić jeszcze jedną. Nie udało się, choć mieliśmy bardzo dużo sytuacji. Niestety, straciliśmy dwa punkty - powiedział po meczu Arkadiusz Malarz.
Bramkarz PGE GKS-u Bełchatów był pewnym punktem zespołu, skutecznie interweniując przy akcjach podbramkowych zawodników z Niecieczy. Stracona bramka nie wynikała tylko z błędu Malarza. - To było gapiostwo wszystkich. Szybko rozegrany stały fragment gry, ta piłka wypadła, rykoszet, spadła pod nogi, tak na dobrą sprawę do pustej bramki. Dużo przypadku, ale musimy być uczuleni od pierwszych minut, a przede wszystkim bardzo skoncentrowani, żeby nam się takie rzeczy nie przytrafiały - przyznał piłkarz bełchatowskiego klubu.
Do zakończenia rozgrywek pozostało dziesięć kolejek, na razie PGE GKS Bełchatów plasuje się na drugiej pozycji, premiowanej awansem do T-Mobile Ekstraklasy, mając cztery punkty przewagi nad Arką Gdynia. Przed bełchatowianami spotkanie z Górnikiem Łęczna, który lideruje w tabeli.
Czy drużyna jest gotowa na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej? - Jak najbardziej jesteśmy przygotowani i staramy się w każdym meczu pokazywać to, jak nasza gra wygląda. Robimy wszystko, żeby awansować do Ekstraklasy. Teraz mamy kolejne spotkanie i jedziemy po trzy punkty. Nie udało nam się u siebie, więc musimy to odrobić na wyjeździe. Ten mecz przechodzi do historii, straciliśmy u siebie dwa punkty, teraz koncentrujemy się na Łęcznej. Takie spotkania są najfajniejsze - zakończył Malarz.