Pomiędzy 6. a 21. kolejką bieżącego sezonu Arkadiusz Milik opuścił tylko jedno ligowe spotkanie FC Augsburg, a 6-krotnie znalazł się w podstawowym składzie. Markus Weinzierl wierzył w polskiego napastnika, który w pojedynkach z Borussią M'gladbach (2:2) i VfB Stuttgart (4:1) zdołał wpisać się na listę strzelców.
W większości meczów Milik nie należał jednak do wyróżniających się postaci nadspodziewanie dobrze spisującego się zespołu z Bawarii, a zdobywaniu goli wyręczali go pomocnicy: Andre Hahn, Halil Altintop i Tobias Werner. Kredyt zaufania wyczerpał się i w efekcie począwszy od połowy lutego 20-latek rozegrał zaledwie 73 minuty w Bundeslidze, a trzy ostatnie pojedynki obejrzał w całości z perspektywy ławki rezerwowych!
Reprezentant Polski przez kilka tygodni był nawet podstawowym napastnikiem, ale obecnie wyższe notowania mają Sascha Moelders i Raul Bobadilla. Niemiec oraz Argentyńczyk także nie imponują skutecznością (podobnie jak nasz rodak strzelili w sezonie po dwa gole), ale to oni w przeciwieństwie pojawiają się na placu gry w spotkaniach o punkty.
Nie jest wykluczone, że do końca rozgrywek były zawodnik Górnika Zabrze powróci do gry (Augsburgowi pozostały jeszcze cztery mecze), ale na dłużej w obecnym klubie najprawdopodobniej nie zagości. Działacze FCA nie mają zbyt wielu podstaw do tego, by starać się przedłużyć wypożyczenie Milika bądź próbować wykupić go z Bayeru Leverkusen.