GKS Katowice w Rybniku zwyciężył po raz pierwszy od siedmiu spotkań i zapisał na swoje konto premierowe trzy punkty na wiosnę. - Nasze wyniki dotychczas były bardzo słabe. W tej kolejce trafił się taki mecz, że objęliśmy prowadzenie i potem troszkę łatwiej nam się grało. Mocniej uwierzyliśmy w swoje umiejętności. Gospodarze bardziej się otworzyli, czego konsekwencją były kolejne bramki. Nie ukrywam, że bardzo cieszymy się z tej wygranej, która była nam bardzo potrzebna - tłumaczy Grzegorz Fonfara.
Pomocnik z Bukowej opuścił boisko w 77. minucie pojedynku. W jego miejsce pojawił się Radosław Sylwestrzak natomiast swoje pięć minut wykorzystali Michał Zieliński i Tomasz Wróbel, którzy dołożyli kolejne trafienia. - Świetne zmiany, co pokazało nasz potencjał. Zawodnicy rezerwowi weszli na murawę i "dokończyli" wynik. Gospodarze nie mieli nic do stracenia i chcieli coś strzelić, a my w końcówce wykorzystaliśmy nasze sytuacje - dowodzi 30-latek.
Przełamanie pozwoliło Trójkolorowym na chwilę spokoju. - Chcieliśmy zagrać dobry mecz tak jak potrafimy i jak pokazywaliśmy już wiele razy. Do tej pory nie udawało się nam to w tej rundzie. Wolałbym wygrać 1:0, a resztę bramek zdobyć w poprzednich spotkaniach i zdobyć w nich punkty. Pomimo wygranej nasza sytuacja nie poprawiła się. To zwycięstwo będzie lepiej smakowało, gdy potwierdzimy dyspozycję w meczu w Ząbkach - przyznaje pomocnik.
Czy po tak okazałym triumfie katowiczanie pójdą za ciosem? Ich kolejnym przeciwnikiem będzie Dolcan Ząbki. - Wszystko zweryfikują następne spotkania. Może będzie ciutkę spokojniej i staniemy się pewniejsi siebie. Musimy to potwierdzić w kolejnych meczach. Przez długi czas nie odnieśliśmy zwycięstwa i z tego powodu jest nam ciężko. Jeszcze jest sporo do poprawy i czekamy już na następne starcie. Mam nadzieję, że teraz będzie dobrze i będziemy mogli pozytywnie patrzeć w przyszłość - prognozuje Fonfara.