Częstochowianie na wiosnę nie rozpieszczali kibiców swoją grą i po ostatnich remisach znaleźli się pod kreską. Sobotni pojedynek ze Stelmetem UKP Zielona Góra miał dla obu ekip ogromne znaczenie, a w przypadku porażki widmo degradacji mogło już poważnie zajrzeć w oczy podopiecznych Jerzego Brzęczka.
Pierwsze minuty spotkania należały do przyjezdnych, w szeregach których najaktywniejszą postacią był najskuteczniejszy strzelec rozgrywek drugiej ligi grupy zachodniej, Wojciech Okińczyc. Napastnik zespołu z grodu Bachusa już w drugiej minucie urwał się obrońcom, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Rakowa, Przemysławem Wróblem, a dwie minuty później po prostopadłym zagraniu uderzył daleko od bramki. Niewykorzystane sytuacje szybko zemściły się na graczach z Zielonej Góry. W 11. minucie pięknym uderzeniem z półobrotu po centrze Krzysztofa Napory popisał się Artur Pląskowski, zmuszając tym samym golkipera gości, Wojciecha Fabisiaka do kapitulacji.
Gospodarze zamierzali pójść za ciosem i w pierwszej odsłonie mogli pokusić się o zdobycie jeszcze co najmniej dwóch bramek. Dwie minuty później blisko drugiego trafienia był Pląskowski, ale po jego strzale z narożnika pola karnego piłka nieznacznie minęła bramkę. Zielonogórzanie mogli skutecznie odpowiedzieć w 21. minucie, gdy oko w oko z Wróblem stanął tym razem Marco Ribeiro, ale jego strzał zza pola karnego był bardzo anemiczny, a do tego w sam środek bramki gospodarzy.
Częstochowianie podkręcili tempo w końcówce pierwszej części i w ciągu dwóch minut kilkukrotnie zakotłowało się w "szesnastce" zespołu z Zielonej Góry. Swoich szans próbowali kolejno Napora, Pląskowski i Adrian Świerk, ale zdecydowanie najbliżej zdobycia gola był brazylijski obrońca, Daniel da Silva, który w 30. minucie po rzucie różnym trafił głową w poprzeczkę. W pierwszej części gry wynik nie uległ już jednak zmianie.
Po przerwie do głosu doszli gracze Stelmetu UKP Zielona Góra. W 62. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego najwyżej w polu karnym do futbolówki wyskoczył Bartosz Tyktor i głową znalazł receptę na Przemysława Wróbla. Zielonogórzanie wyrównali, a po kilkunastu minutach mogli objąć prowadzenie. W 75. minucie pięknie z woleja uderzył Dawin Kwaśny, ale piłka zatrzymała się na słupku.
Zielonogórzanie byli o krok od strzelenia drugiej bramki, a dokładnie 120 sekund później z bramki cieszyli się gospodarze. Z lewej strony w pole karne zacentrował Łukasz Kmieć, wprowadzony na plac gry w drugiej części w miejsce Napory, a pięknym "szczupakiem" popisał się Pląskowski i Fabisiak po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki. Premierowe zwycięstwo w rundzie wiosennej Raków przypieczętował w doliczonym czasie gry, gdy katastrofalny błąd popełnił Fabisiak. Golkiper Stelmetu UKP minął się w prostej sytuacji z piłką, a formalności dopełnił Kmieć, pakując piłkę do pustej bramki.
Częstochowianie dopisali zatem do swojego dorobku pierwsze na wiosnę trzy punkty i dzięki temu mogą złapać oddech w walce o utrzymanie. Zielonogórzanie z kolei z 25 punktami na koncie pozostają na szesnastej pozycji w tabeli.
Raków Częstochowa - Stelmet UKP Zielona Góra 3:1 (1:0)
1:0 - Artur Pląskowski 11’
1:1 - Bartosz Tyktor 62’
2:1 - Artur Pląskowski 77’
3:1 - Łukasz Kmieć 90+1’
Składy:
Raków Częstochowa:
Przemysław Wróbel - Łukasz Góra, Daniel da Silva, Bartosz Soczyński (67’ Tomasz Pełka) - Radosław Stefanowicz, Krzysztof Napora (73’ Łukasz Kmieć), Adrian Świerk (80’ Sławomir Ogłaza), Diogo Alves, Łukasz Buczkowski, Damian Lenkiewicz - Artur Pląskowski (90+1 Robert Brzęczek).
Stelmet UKP Zielona Góra: Wojciech Fabisiak - Michał Grzeszczyk (46’ Artur Małecki), Sebastian Górski, Maciej Górecki, Marco Ribeiro, Filip Barski, Bartosz Tyktor, Dawin Kwaśny, Wojciech Okińczyc, Krzysztof Wierzbicki, Piotr Andrzejczak (80’ Dominik Skrzyński).
Żółte kartki: Da Silva, Buczkowski (Raków) oraz Grzeszczyk, Wierzbicki (Stelmet UKP)
Widzów: 800
Sędzia: Maciej Lewicki (Gdańsk)
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!