Podróż do Świnoujścia jest dla klubów z Małopolski najdłuższą w sezonie. Czasem trenerzy decydują się na podróż pociągiem, a czasem autokarem. Ten drugi wariant wybrał Dariusz Wójtowicz. Nie była to najlepsza decyzja.
Puszcza Niepołomice wyjechała w czwartek o godzinie 22. Po zaledwie dwóch godzinach awarii uległ autokar i piłkarze beniaminka zostali uziemieni w okolicach Gliwic. - Czekaliśmy sześć godzin na naprawę, a następnie transport zastępczy. Mieliśmy dotrzeć na Pomorze o 8 rano, a i tak dobrze, że zdążyliśmy przed zmrokiem i przeprowadziliśmy trening. Także było trochę perypetii w tej podróży, która trwała łącznie 18 godzin - opowiadał Jacek Magdziński.
Mimo problemów Puszcza Niepołomice zaprezentowała się poprawnie i wywalczyła przełomowe zwycięstwo 1:0. - To krzepiące, że mimo przygód wracamy z punktami. Widać po tabeli, że w przypadku porażki byłaby lipa, a tak odskakujemy z okolic strefy spadkowej. Poprawiamy swoją sytuację, choć zacięta walka o utrzymanie będzie trwać do końca sezonu - dodał strzelec gola Krzysztof Zaremba.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Puszcza rozegra następne spotkanie już w środę z Sandecją Nowy Sącz, dlatego kadra wraca w komplecie do Niepołomic. W Małopolsce spędzą święta. Dzięki zwycięstwu z Flotą Świnoujście piłkarze beniaminka mogą jednak trochę więcej odpocząć - Dariusz Wójtowicz obiegał im w nagrodę wolny poniedziałek.