Trener Piasta pewny swego przed meczem z Jagiellonią. "Jestem przekonany, że..."

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Drugi raz z rzędu staną naprzeciwko siebie zespoły Piasta Gliwice i Jagiellonii Białystok. Faworytem będzie Jaga, ale gliwiczanie jadą na Podlasie pełni wiary w swoje umiejętności.

Gliwiczanie w 30. kolejce mierzyli się z Jagiellonią Białystok i zremisowali z nią 1:1. Prowadzili do 83. minuty 1:0, ale niedługo po ostatniej zmianie w ekipie przyjezdnych gospodarze wyrównali stan meczu. - Pamiętajmy, że rezerwowi wnieśli dużo do gry. Zmiany, które poczyniliśmy, dały nam to, czego oczekiwaliśmy i zmiennicy wnieśli jakość na boisko. Doceńmy przeciwnika. Wrzutka Dzalamidze i strzał Quintany - to była akcja od początku przemyślana i ładnie zakończona. My dążymy do tego, żeby grać jeszcze lepiej, aniżeli w pierwszej połowie ostatniego starcia z Jagiellonią. Wiemy, że tylko agresywne nastawienie i walka o każdy centymetr boiska spowodują, że zwiększymy szanse na grę w ekstraklasie w następnym sezonie - skomentował Marcin Brosz, szkoleniowiec Piasta Gliwice.

Gdyby Jaga w minionej serii gier ograła niebiesko-czerwonych, to znalazłaby się w czołowej ósemce. Piast jednak nie dał się stłamsić rywalowi i odebrał mu szansę na grupę mistrzowską. - Jagiellonia może czuć traumę dużo większą od innych zespołów. Wiadomo jak wyglądał przebieg jej meczu z moją drużyną, a także co działo się w innych spotkaniach. Jest to zespół, który od dłuższego czasu jest systematycznie budowany. W Pucharze Polski białostoczanie zaszli bardzo daleko, ale i o ich meczach w lidze często mówi się, że są jednymi z lepszych. Było w nich dużo polotu, a spotkanie prowadzone były w szybkim tempie. Patrząc jednak na przebieg potyczek Jagiellonii z Piastem, to my jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji. Nasza drużyna pokazała, że jest w stanie z Jagą nie tylko rywalizować, ale i zwyciężać. To pokazuje, po co jedziemy do Białegostoku. Wiemy, że czeka nas ciężkie zadanie, ale jest ono realnie do wykonania - zaznaczył opiekun Piastunek.

Ligowcy ostatnio odpoczywali z powodu Wielkanocy. Niektórzy nie lubią takich przerw, ponieważ drużyna może wypaść z odpowiedniego rytmu. W Gliwicach są jednak pewni, że te dwa tygodnie bardzo pomogą zespołowi. - Nie mamy wpływu na takie przerwy. Są to odgórne zasady i dotyczą one wszystkich zespołów. Nie ma co patrzeć czy jest to plus czy minus, tylko trzeba się przygotowywać zgodzie z regulaminem rozgrywek. Podczas przerwy świątecznej ćwiczyliśmy oczywiście pod Jagiellonię, ale również i pod kątem późniejszych spotkań. Dopiero najbliższy mecz pokaże czy ta przerwa była dla nas z korzyścią, ale jestem przekonany, że tak - podkreślił były trener Koszarawy Żywiec.

W fazie pucharowej wszystkie mecze są na wagę złota, ale Piasta te teoretycznie najważniejsze czekają w Gliwicach. Przed własną publicznością niebiesko-czerwoni podejmą Śląsk Wrocław, KGHM Zagłębie Lubin oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała. - Na ten moment wygląda to tak, że najważniejsze mecze zagramy u siebie. Piłka ma jednak to do siebie, że jest nieprzewidywalna, bo nikt by nie pomyślał nawet w 27. kolejce, że Zagłębie będzie przedostatnie. Często jest tak, że coś planujemy i chcemy to realizować, ale sytuacja jest bardzo dynamiczna i zmienia się jak na boisku. Najważniejszy jest jednak dla nas najbliższy mecz i chcemy być do niego jak najlepiej przygotowani - zakończył Marcin Brosz.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: