Michał Czekaj wrócił do gry po 417 dniach. "Nie wyglądało to dobrze"

Szereg absencji w Wiśle Kraków sprawił, że w meczu z Lechem Poznań trener Białej Gwiazdy [tag=2732]Franciszek Smuda[/tag] musiał skorzystać z usług Michała Czekaja wcześniej, niż pierwotnie planował.

22-latek, który po raz ostatni w T-Mobile Ekstraklasie wystąpił 4 marca 2013 roku w meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a osiem dni później w spotkaniu Pucharu Polski doznał kontuzji kolana, którą w sumie leczył przez rok, w piątek przy Bułgarskiej zagrał w lidze po raz pierwszy od 417 dni!

"Franz" sięgnął po niego, bo kontuzjowani są Michał Nalepa i Arkadiusz Głowacki, za kartki pauzować musieli Gordan Bunoza i Dariusz Dudka, a Marko Jovanović dopiero co wznowił treningi po chorobie. Po odzyskaniu zdrowia Czekaj trenował z III-ligowymi rezerwami Wisły i dopiero od tygodnia ćwiczył wraz z I zespołem.

- Fizycznie czułem się w porządku, ale ogólna gra, jeśli chodzi o moją osobę, nie wyglądała dobrze. Miałem parę prostych błędów, które nie powinny się przydarzyć. Nie będę zrzucał winy na to, że przez rok nie grałem. Chciałbym z treningu na trening stawać się lepszy i zobaczymy, jakie będą efekty. Nie ma co mówić, czy grało mi się dobrze czy nie - przegraliśmy. Ten mecz nie wyglądał tak, jak miał wyglądać. Zagrałem słabo i muszę wziąć się do roboty - mówi wychowanek Białej Gwiazdy.

Przetrzebiona absencjami Wisła miała się przy Bułgarskiej głównie bronić, ale już po 11 minutach przegrywała 0:2. - Na początku takie było ustawienie drużyny, aby z własnej połowy próbować atakować i liczyć na kontry. Później straciliśmy dwie bramki i od razu trener zmienił ustawienie, więc musieliśmy się w pewnym stopniu otworzyć. Ale niestety ta zmiana dużo nie dała - komentuje Czekaj.

Komentarze (0)