- To jest mój pierwszy mecz w Kielcach, od praktycznie 4 lat kiedy kibice nie byli 12-stym zawodnikiem. Mając drużynę, która ma jeszcze 5 punktów przewagi i pewien spokój krzyczeli I liga... dla mnie jest to niesmaczne. To są kibice, którzy płacą za bilet i mogą mówić co chcą na trybunach, ale jest mi jednak z tego powodu przykro - mówił strzelec drugiego gola dla Korony, Maciej Korzym.
O tym, że kibice złocisto-krwistych mogą nie być tym razem przychylnie nastawieni do swoich piłkarzy pokazały już pierwsze minuty, kiedy to fani zasiadający na tzw. młynie na znak protestu wobec polityki klubu, opuścili swój sektor. Miało to związek z reakcją zarządu Korony po przerwanym meczu z Pogonią Szczecin, kiedy to nałożonych zostało kilkanaście zakazów stadionowych. To nie był jednak koniec, bowiem z biegiem czasu pojawiały się też okrzyki adresowane nie tylko pod adresem całej drużyny (m.in. I liga, I liga Korona). Oberwało się również Zbigniewowi Małkowskiemu, który z powodu urazu dłoni, jakiego nabawił się podczas sobotniego treningu, nie znalazł się jednak nawet na ławce rezerwowych.[i]
[/i]Równie mocno zaskoczeni brakiem wsparcia ze strony publiczności co Korzym byli pozostali gracze z Kielc. - Kibice nie do końca nam pomogli w tym meczu, i to też jest ważny aspekt. Rozumiem, że może iść, albo nie iść, ale takie hasła pod naszym adresem nie są przyjemne i na pewno nie pomagają - stwierdził Piotr Malarczyk. - Powinni być z nami na dobre i na złe. Skoro tak chcą I ligi... - to już z kolei słowa Jacka Kiełba. "Ryba" uważa, że zespół nie zasłużył na takie traktowanie. - Kibic powinien pomagać, a nie jeszcze dołować. Nie jesteśmy w takiej sytuacji w jakiej teraz jest przykładowo Zagłębie i Widzew gdzie mają naprawdę ciężko, a mimo to kibice przychodzą i są z nimi.
Wymowny gest w kierunku trybun wykonał po strzelonej bramce Maciej Korzym, który przyłożył palec wskazujący do ust, niejako uciszając obraźliwe okrzyki. - To nie było tyle do wszystkich, co do tych niektórych ludzi, którzy wyzywają od 15. minuty - tłumaczył. Kapitan gospodarzy był również zdziwiony tym, że ci sami kibice, którzy wcześniej nie pomagali, nagle po odrobieniu strat przez Koronę, zagrzewali drużynę do walki o pełną pulę. - Nie miałbym tyle śmiałości, żeby pół godziny później klaskać przy remisie - zakończył.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[event_poll=27453]