- Sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało - mówił przed meczem w Gdyni trener Czarnych Koszul, Jacek Zieliński. Po części szkoleniowiec Polonii pewnie miał na myśli zapowiedzi rywala o przełamaniu złej passy. Arka nie zdobyła nawet punktu w ostatnich czterech meczach. Przeciwko liderowi miała zagrać lepiej i agresywniej. Jak to więc wyglądało? Gdynianie rzeczywiście zagrali ambitniej, ale… to wszystko, co można zaliczyć do poprawy ich gry.
Początek tego starcia w wykonaniu graczy obu ekip wypadł bardzo nerwowo. O ile w przypadku gospodarzy nie mogło to dziwić, to już wydawało się to nieco dziwne w przypadku ekipy ze stolicy. Mecz, zapowiadający się bardzo interesująco, przez dłuższy czas był po prostu nudny. Zawodnikom Arki nie brakowało zaangażowania i motywacji, jednak nie potrafili się przebić przez grającą do bólu konsekwentnie w defensywie Polonię, której z kolei wcale się nie spieszyło, aby tworzyć bramkowe sytuacje.
Podopieczni Czesława Michniewicza byli groźniejsi w ataku w pierwszej połowie meczu. Ale w tym meczu "groźniejsi" oznaczało jedno uderzenie głową obok słupka (Piotr Sokołowski w 17 minucie) oraz strzał w poprzeczkę (Marcin Wachowicz w 38 minucie).
Polonia natomiast, jak na najbardziej bramkostrzelny zespół Ekstraklasy przystało, popisała się stuprocentową skutecznością nie tylko w pierwszej połowie, ale i w całym spotkaniu. Warszawianom wystarczyło zaledwie jedno celne uderzenie w ciągu 90-ciu minut, aby zwyciężyć 1:0. Autorem trafienia był Marek Sokołowski, który zaraz przed przerwą po dośrodkowaniu Radosława Majewskiego uprzedził Andersona Silvę i "szczupakiem" pokonał Tomislava Basica.
Debiutujący w polskiej Ekstraklasie bramkarz Arki nie miał okazji do wykazania się w tym meczu, bowiem przy bramce był bez szans, a poza tym faworyzowani przeciwnicy nie byli tego dnia zbyt skorzy do ataku. Gol do szatni zupełnie podciął skrzydła gdynianom, którzy już w drugiej części gdy całkowicie dali się zdominować Czarnym Koszulom. Paradoksalnie, spotkanie po przerwie było lepsze, żywsze, jednak nie oglądaliśmy w nim ani jednego celnego strzału. Polonia kontrolowała grę, a Arka wyraźnie nie miała pomysłu na sforsowanie jej defensywy.
- Może nie zagraliśmy ładnie dla oka, ale za to skutecznie i to się liczy - podsumował na gorąco mecz Radek Mynar. I lepiej, jeśli chodzi o postawę lidera w tym spotkaniu, ująć tego nie można. A Arka? Najgorzej nie było, ale przełamania, nawet tego psychicznego, raczej nie doznała.
Arka Gdynia - Polonia Warszawa 0:1 (0:1)
0:1 - Marek Sokołowski 45'
Składy:
Arka Gdynia: Basić - Kowalski (51' Pietroń), Anderson, Żuraw, Płotka, Tomasz Sokołowski, Ulanowski, Przytuła, Ława (69' Niciński), Wachowicz, Zakrzewski (65' Budziński).
Polonia Warszawa: Przyrowski - Mynar, Jodłowiec, Skrzyński, Lazarevski, Marek Sokołowski, Piątek (86' Telichowski), Majewski, Kozioł, Lato (71' Ciarkowski), Ivanovski (80' Kosmalski).
Żółte kartki: Basić, Płotka, Ulanowski (Arka) oraz Piątek (Polonia W.).
Sędziował: Adam Kajzer (Rzeszów).
Widzów: 5000.
Najlepszy piłkarz Arki: Marcin Wachowicz.
Najlepszy piłkarz Polonii: Radosław Majewski.
Najlepszy piłkarz meczu: Radosław Majewski.