Wojciech Stawowy: Tiki-taka jeszcze nie umarła

- Tiki-taka jeszcze nie umarła - zapewnia [tag=316]Wojciech Stawowy[/tag]. Trener Cracovii jest największym w Polsce zwolennikiem gry polegającej na utrzymaniu się przy piłce, czego naucza swoje drużyny.

Globalna "śmierć tiki-taki" została obwieszczona we wtorkowy wieczór, gdy w rewanżowym meczu półfinału Ligi Mistrzów Real Madryt pokonał Bayern Monachium na jego terenie aż 4:0 i awansował do finału rozgrywek.

Stawowy, który jest bodaj największym w Polsce zwolennikiem gry polegającej na utrzymaniu się przy piłce, twierdzi, że "pogłoski o śmierci tiki-taki są przedwczesne". - Z moich ust takie sformułowanie nigdy nie padnie. Jeśli ktoś mówi o śmierci takiego sposobu grania, to nie wiem, co go czeka za parę lat. Futbol zmierza właśnie w tym kierunku. To, że Bayern z Realem nie miał nic do powiedzenia, to nie znaczy, że tiki-taka umarła. Real był perfekcyjnie zorganizowany, grał dobrze w obronie i wyprowadzał zabójcze kontry, ale nie oznacza to, że w tym kierunku podąża piłka - mówi opiekun Cracovii.

- Drużyny grają w różny sposób. Są zespoły, które preferują defensywną grę i liczą na kontrataki, a są zespoły, które chcą atakować, ale to nie zmienia faktu, że w piłkę się gra, a nie ją kopie - przypomina Stawowy i dodaje: - Wszystkim, którzy wieszczą śmierć tiki-taki, chcę zadać pytanie: jak nazwać akcję Realu na 3:0, jeśli nie tiki-taką? To było doskonałe wyjście z własnej połowie kilkoma podaniami na dużej szybkości i to też można nazwać tiki-taką. Tiki-taka to nie zawsze 20 podań - wystarczy czasem 4-5 zagrań. Umiejętność utrzymania się przy piłce to jest podstawa gry w futbol.

Zdaniem trenera Cracovii Bayern mimo niepowodzenia w tej edycji Ligi Mistrzów ma zadatki na to, by stać się w najbliższych latach hegemonem europejskiego futbolu. - Ciężko przez pryzmat jednego meczu oceniać to, kto jest lepszą drużyną. W obu zespołach jest wiele indywidualności. Bayern jednak moim zdaniem będzie już niebawem maszyną, która zdominuje europejski futbol tak, jak zdominowała go kiedyś Barcelona Guardioli. Guardiola zacznie nagle grać z kontry? Nie. On będzie szlifował to, co robił w Barcelonie i to, co robił w Bayernie. I wiele drużyn będzie podążało tą ścieżką, a to nie jest proste, bo nie jest łatwo tego nauczyć - twierdzi krakowski szkoleniowiec.

Stawowy nie ukrywa, że nie jest zwolennikiem stylu gry, jaki preferuje para półfinalistów Ligi Mistrzów, która zmierzy się w środę na Stamford Bridge, czyli Chelsea Londyn i Atletico Madryt: - Można się śmiać, że tiki-taka umarła, ale śmierci futbolu to ja się obawiam w środę w Londynie. Jak sobie przypomnę pierwsze spotkanie, to był to chyba najgorszy mecz na tym poziomie od wielu, wielu lat. Obawiam się, że będzie 0:0 po 90 minutach, 0:0 po dogrywce i dopiero karne będą jedyną rozrywką.

Źródło artykułu: