Organizatorzy nie spodziewali się aż takiego zainteresowania wśród miejscowych fanów po sobotnim sukcesie. - Mówiliśmy sobie ostatnio, że jeśli będzie pięćset osób, to będzie dobrze - powiedział prowadzący całą imprezę Błażej Stawiarski z bydgoskiego Ratusza. Sympatycy bydgoskiego klubu nie zawiedli, bowiem w liczbie około siedmiu,ośmiu tysięcy przyszli podziękować swoim zawodnikom i trenerowi za wywalczenie Pucharu Polski.
[ad=rectangle]
Niebiesko-czarni podpłynęli na Wyspę Młyńską specjalnym statkiem kursującym po Brdzie, a potem zaprezentowali swoim kibicom wywalczony Puchar. Wcześniej oczywiście odbyli lekki trening przed poniedziałkowym meczem z Lechem Poznań. - Ten zespół wykonał naprawdę kawał solidnej pracy. Piłkarze trenowali ciężej niż ich rywale - cieszył się właściciel spółki Radosław Osuch.- To jest wyjątkowa sprawa, bowiem Puchar został zaprojektowany zupełnie od nowa. Chciałem podziękować Wam za to, że prawie 19 tysięcy bydgoszczan pojechała do Warszawy. Na Stadionie Narodowym czuliśmy się jak u siebie, a przecież koszty dojazdu nie były małe i to pomimo niskich cen biletów.
Najszczęśliwszym był kapitan zespołu Łukasz Skrzyński, dla którego jest właściciel pierwsze poważne trofeum w wieloletniej karierze. - Pamiętam jak przed dwoma laty mieliśmy podobną prezentację drużyny i czuliśmy to, że możemy wejść do T-Mobile Ekstraklasy i potem będziemy walczyć jak równy z równym z innymi rywalami. 2 maja na potwierdzenie tych słów zdobyliśmy Puchar Polski - cieszył się kapitan bydgoskiego klubu.
Najgłośniej oczywiście przywitano trenera i architekta sukcesu, czyli Ryszarda Tarasiewicza."Zostań z nami, zostań z nami" - skandowali bydgoscy kibice. To oczywiście pokłosie plotek o możliwym objęciu funkcji trenera w lidze francuskiej. Czy Tarasiewicz zostanie nad Brdą? - Na razie nie chciałbym się odnosić do tego tematu, bowiem teraz mamy wyjątkowy czas na świętowanie wielkiego sukcesu. Gdy zobaczyłem na Stadionie Narodowym tłum fanów z Bydgoszczy i regionu powiedziałem sobie: Panie Boże, jakby było fajnie dla tej grupy, gdybyśmy zdobyli ten Puchar. No i się udało - podsumował swoją rolę opiekun Zawiszy.
Podczas imprezy obawiano się też najazdu skonfliktowanych z właściciel klubu najwierniejszych fanów Zawiszy. Na szczęście poza jednym głośnym okrzykiem do większych incydentów nie doszło. Ponadto w związku z wydarzeniami, które miały miejsce w ostatnim tygodniu w klubie Radosław Osuch na poniedziałek zwołał specjalną konferencję prasową.